2015-06-21 18:08:00

Turyn: spotkanie Franciszka z rodziną salezjańską


Witany po drodze przez tłumy Ojciec Święty przybył po obiedzie papamobile na plac przed Bazyliką Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Turynie na spotkanie z rodziną salezjańską. Duchowni i świeccy związani przede wszystkim z salezjańskimi oratoriami, a także przedstawiciele zgromadzeń męskich i żeńskich powstałych w duchu św. Jana Bosko, przybyli na spotkanie z Papieżem praktycznie z całego świata. Najpierw Ojciec Święty wszedł do świątyni, by pomodlić się przed relikwiami i obrazem tego pochodzącego z Turynu świętego inspiratora pracy z młodymi ludźmi.

Do tej wyjątkowej postaci nawiązał witając Franciszka przełożony generalny salezjanów ks. Ángel Fernández Artime. Sam Papież przypomniał, że obaj znają się jeszcze z Argentyny, gdzie ks. Artime był inspektorem, czyli przełożonym „prowincji” zgromadzenia. Tych znajomości z salezjanami było zresztą w jego życiu dużo więcej, poczynając od chrztu, poprzez odkrycie powołania. Dlatego Franciszek odłożył przygotowane wcześniej przemówienie i wychodząc od własnych doświadczeń z duchowymi synami i córkami św. Jana Bosko przekazał zebranym kilka swoich refleksji. Mówił o ich zasługach na niwie misyjnej w Argentynie, zwłaszcza w Patagonii, o tym, co im sam zawdzięcza, podkreślając przede wszystkim wagę formacji uczuciowości u młodych ludzi. Wskazał m.in. na tradycję konkretnego podchodzenia przez salezjanów do napotykanych problemów duszpasterskich. Taka postawa potrzebna jest również dzisiaj.

„W tamtym okresie, pod koniec XIX wieku, ten region Włoch był masoński i pełen księżożerczych antyklerykałów, także demoniczny, co podkreślam, bo Turyn to jeden z punktów tej demoniczności. A przecież policzcie ilu świętych stąd wyszło! Pan dał pewną misję rodzinom tamtych czasów. Dzisiaj wiele spraw zostało ulepszonych, są komputery i tyle innych rzeczy. Ale sytuacja młodych jest mniej więcej podobna. Ks. Bosko pracował właśnie z takimi: bez pracy, bez nauki, z żyjącymi na ulicy. Ryzykował swoją posługę. I rzeczywiście, wielu źle o nim mówiło, bo przecież chodziło o ludzi drugiej kategorii, z którymi podobno nic się nie dało zrobić. Dzisiaj, przy 40-procentowym bezrobociu wśród młodzieży poniżej 25. roku życia, wy salezjanie stoicie przed tym samym wyzwaniem, co ks. Bosko: zająć się tymi chłopcami i dziewczętami. Ks. Bosko organizował zajęcia sportowe, bo to uspołeczniało, przygotowywało do zdrowej konkurencji, do odkrywania piękna wspólnej pracy. A potem wychowywał. Ale nie chodziło o jakąś wyszukaną edukację. Nie! Organizował szkółki zawodowe, rzemieślnicze, gdzie młodzi uczyli się zawodu. Czy salezjanie dzisiaj są zdolni przygotowywać tę młodzież do podejmowania jakichś „ratunkowych” zawodów. W parę miesięcy nauczyć jakiejś pracy: elektryka, montera gazowego, hydraulika, by w ten sposób mogli coś zarobić... Chodzi o edukację, ale o edukację na miarę kryzysu” – powiedział Papież.

lg, tc/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.