Audiencja ogólna: wszyscy ochrzczeni jesteśmy Kościołem; unikajmy zgorszenia
O Kościele jako widzialnej i duchowej rzeczywistości i o relacji między obu tymi
wymiarami mówił Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Franciszek zwrócił w pierwszym
rzędzie uwagę, że często Kościół bywa redukowany jedynie do swoich najbardziej widocznych
reprezentantów: duchowieństwa czy osób konsekrowanych. Tymczasem wspólnotę wierzących
stanowią wszyscy ochrzczeni.
„Wielokrotnie słyszymy, że Kościół tego czy tamtego
nie robi... – mówił Papież. – «Ale powiedz mi, kto to jest ten Kościół?». «No, księża,
biskupi, Papież...». Ależ Kościołem jesteśmy my wszyscy: wszyscy ochrzczeni są Jezusowym
Kościołem. Tworzą go ci wszyscy, którzy naśladują Pana Jezusa i w Jego imię wychodzą
ku najsłabszym i cierpiącym, starając się przynieść im nieco ulgi, pociechy i pokoju.
Wszyscy, którzy czynią to, co nam Pan przykazał, są Kościołem. Rozumiemy zatem, że
także widzialny wymiar Kościoła jest niezmierzony, jest nie do ogarnięcia w swojej
pełni, bo jakże zmierzyć całe to czynione dobro?! Te wszystkie dzieła miłości, wierność
w rodzinach, wysiłek wychowania dzieci, troski o przekazanie im wiary, tak wiele cierpień
ludzi chorych, które ofiarują oni Bogu... Tego nie da się zmierzyć, bo jest tak wielkie!”.
A
zatem, aby pojąć relację między wymiarem widzialnym i duchowym w Kościele, trzeba
mieć zawsze na uwadze Chrystusa z jego tajemnicą Wcielenia – wyjaśnił Franciszek.
W Nim również widzimy wzór do naśladowania, by rzeczywistość widzialną wprząc w służbę
rzeczywistości duchowej. Spoglądając na Chrystusa, Boga i Człowieka, nigdy się nie
zbłądzi – zaznaczył Papież. Jednak na koniec katechezy podjął jeszcze problem ludzkiej
ułomności i grzeszności, który często stanowi zgorszenie we wspólnocie Kościoła.
„Wszyscy
jesteśmy grzesznikami, prawda? – kontynuował Ojciec Święty. – Nikt z nas nie może
powiedzieć: «Ja nie jestem grzesznikiem». Ale jeśli ktoś nie czuje się grzesznikiem,
niech podniesie rękę – zobaczymy, ilu ich będzie. Nie da się. Wszyscy nimi jesteśmy.
I te ułomności, ograniczenia, nasze grzechy słusznie wzbudzają w nas dogłębną przykrość,
zwłaszcza gdy dajemy zły przykład i zdamy sobie sprawę, że staliśmy się przyczyną
zgorszenia. Ileż razy słyszeliśmy na osiedlu: «A tamta, to stale siedzi w kościele,
ale wszystkich ciągle obmawia...». Co za zły przykład, takie obmawianie innych. To
nie jest po chrześcijańsku i to jest nie tylko zły przykład, ale i grzech. I tak dajemy
zły przykład: «Jeśli ten albo tamta są chrześcijanami, to ja zostanę ateistą». A przecież
nasze świadectwo pozwala zrozumieć, czym jest bycie chrześcijaninem. Prośmy, byśmy
nie byli przyczyną zgorszenia. Prośmy o dar wiary, abyśmy zrozumieli jak, niezależnie
od naszej małości i ubóstwa, Pan rzeczywiście uczynił nas narzędziem łaski i widzialnym
znakiem swojej miłości do całej ludzkości”.