2014-10-10 16:19:58

Nuncjusz w Libanie: kraj jest destabilizowany i potrzebuje wsparcia


Dramatyczne wydarzenia w Iraku i Syrii w coraz większym stopniu wpływają na kraje sąsiednie. Szczególnie mocno doświadcza tego malutki Liban, dokąd wraz z uchodźcami wojennymi przenikają islamscy rebelianci. Próbują oni nie tylko rekrutować bojowników, ale i zdestabilizować państwo. Zaniepokojenie tym stanem rzeczy wyraził ONZ, a jasnym znakiem braku stabilności Libanu jest niemożność obrania nowego prezydenta po wygaśnięciu w maju mandatu Michela Sulaimana. Mówi:

„Liban od początku odczuwa skutki tzw. niestabilności w Syrii, czyli wojny i napływu olbrzymiej fali uchodźców, którzy tu szukają schronienia – przypowmniał w wywiadzie dla Radia Watykańskiego nuncjusz apostolski w Libanie abp Gabriele Caccia. – Oficjalnie zarejestrowanych przez Narody Zjednoczone jest milion trzysta tysięcy osób. Można się jednak domyślać, że nie wszyscy są zarejestrowani, a z pewnością rozwój wydarzeń w Iraku i Syrii będzie sprzyjał narastaniu tej liczby. Oczywiście to wszystko ma olbrzymi i nie do ogarnięcia wpływ na ten niewielki kraj mający zaledwie 10,5 tys. kilometrów kwadratowych i 4 mln mieszkańców. To oznacza, że ponad jedna czwarta ludności ma problemy z mieszkaniem, pracą, ochroną zdrowia, posłaniem dzieci do szkoły. A także z bezpieczeństwem, bo wśród tylu przybyszów – ograbionych, biednych, szukających pokoju – łatwo mogą przenikać także ludzie mający inne cele. Co więcej, w ostatnim miesiącu mieliśmy na granicy do czynienia z agresywnymi działaniami skierowanymi przeciwko armii Libanu i do dziś libańscy żołnierze są wśród zakładników wziętych przez te grupy. A zatem sytuacja wciąż jest niestabilna, a obecność uchodźców wymaga działań humanitarnych, których nie da się zrzucić na barki samego Libanu, ale trzeba międzynarodowego wsparcia”.

tc/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.