Katolicki duchowny polskiego pochodzenia, porwany niedaleko Doniecka na wschodzie
Ukrainy, odzyskał wolność. 39-letni ks. Wiktor Wąsowicz cały i zdrowy przebywa obecnie
Charkowie. Proboszcza z Gorłówki w diecezji charkowsko-zaporoskiej rosyjscy separatyści
uprowadzili 15 lipca na terenie jego własnej parafii. Po negocjacjach, w których oprócz
przedstawicieli Kościoła miały wziąć udział polskie służby dyplomatyczne, ks. Wąsowicza
rebelianci zwolnili.
Jak podkreśla ordynariusz diecezji charkowsko-zaporoskiej,
ks. Wąsowicz został zatrzymany przez separatystów bez jakiegokolwiek oskarżenia. Zabrano
mu samochód i dokumenty. „Początkowo twierdzili, że żadnego księdza u siebie nie mają
– powiedział Radiu Watykańskiemu bp Stanisław Szyrokoradiuk. – Mówili, że mają ponad
stu zakładników, ale wśród nich nie ma księdza. Później przyznali, że jest, i wtedy
miejscowi ludzie, parafianie, chodzili do nich i prosili, bo go uwolniono. I w końcu
udało się porozumieć”. Hierarcha dodaje, że zapewne właśnie tym parafianom ks. Wąsowicz
w największej mierze zawdzięcza wolność, choć negocjacjami kierował charkowsko-zaporoski
biskup pomocniczy Jan Sobiło.
„Wczoraj separatyści powiedzieli, że ks. Wąsowicza
zwolnią, i nawet wywieźli go w pobliże Doniecka, ale tam z kolei inna grupa otoczyła
ten samochód i trzymała do północy – kontynuuje dramatyczną opowieść bp Szyrokoradiuk.
– Dopiero dziś rano nastąpiło uwolnienie”. Zdaniem ordynariusza charkowsko-zaporoskiego
sytuacja Kościoła katolickiego w okolicach Doniecka jest bardzo trudna. Większość
księży musiała opuścić te tereny, a ci, którzy pozostali, żyją w sytuacji podwyższonego
ryzyka. Separatyści „oskarżają księży, że trzymamy z Kijowem – powiedział bp Szyrokoradiuk.
– Na początku stwierdzili, że jak jest ksiądz rzymskokatolicki, to niech na razie
będzie, ale gdyby był grekokatolik, to już by go rozstrzelali. Trudno z nimi rozmawiać,
ale Bogu dzięki udało się z pomocą aktywnych parafian” – dodał ukraiński hierarcha.