Hinduistyczni fundamentaliści grożą chrześcijanom zamieszkującym indyjski stan Ćhattisgarh.
„Jeśli nie opuścicie waszych wiosek, poniesiecie tego konsekwencje” – takie pogróżki
usłyszeli m.in. mieszkańcy dystryktu Bastar, gdzie sytuacja jest najbardziej niepokojąca.
Przewodniczący Ogólnoindyjskiej Rady Chrześcijan Sajan George apeluje do władz o podjęcie
konkretnych działań mających na celu ochronę mniejszości i poszanowanie ich praw.
Przykłady
dyskryminacji można praktycznie mnożyć bez końca. Ostatnio rada miasta Belar zakazała
na swym terenie jakiejkolwiek działalności ludziom wyznającym inną religię niż hinduizm.
Wcześniej rada zrzeszająca ponad 35 wiosek dystryktu Bastar wprowadziła zakaz wstępu
do nich osób nie wyznających hinduizmu. Celem tej decyzji – jak wyjaśnili jej autorzy
– jest dążenie do tego, aby takie osoby nie „zaszkodziły” kulturze i religii miejscowych
mieszkańców. Na zakazach i pogróżkach niestety się nie kończy. Grupa chrześcijańskich
rodzin została dotkliwie pobita przez hinduistycznych fundamentalistów. W wielu miejscach
wprowadzono dla nich utrudnienia także w dostępie do wody i żywności. Władze stanu
Ćhattisgarh zamierzają też wprowadzić tzw. ustawę przeciwko konwersjom z hinduizmu.
Osoby, które zmienią wiarę bez pozwolenia władz lub będą do tego kogoś nakłaniały,
czekają wysokie grzywny i kara pięciu lat więzienia.
Za atakami stoją członkowie
radykalnej organizacji hinduistycznej Vishwa Hindu Parishad. Jej politycznym ramieniem
jest skrajnie nacjonalistyczna Bharatiya Janata Party. To właśnie ona wygrała ostatnie
wybory parlamentarne i jej członek Narendra Modi został premierem Indii. Od samego
początku pojawiły się znaczne obawy, że może to mieć tragiczne skutki dla chrześcijan
i innych nie-hinduistów.