Kolejne grabione kościoły i tysiące ludzi uciekających przed bombardowaniami – tak
wygląda sytuacja w irackim Mosulu. „Z każdą chwilą jest gorzej” – mówi chaldejski
arcybiskup Amel Shamon Nona. Podkreśla, że wcześniej wiele kościołów udało się uchronić
przed grabieżą dzięki strzegącym ich muzułmanom, teraz jednak i oni uciekają przed
dżihadystami. Trwa nieustanny exodus wyznawców islamu z tego miasta. Szukają oni schronienia
na Równinie Niniwy kontrolowanej przez Kurdów. Prowadzi się też negocjacje w sprawie
uwolnienia dwóch zakonnic, uprowadzonych wraz z trojgiem osieroconych dzieci, którymi
się opiekowały.
Z kolei chaldejski patriarcha Louis Sako wskazuje, że sytuacja
w Iraku jest coraz trudniejsza, a świat wydaje się tym zupełnie nie przejmować.
„Kraj
pogrążony jest w chaosie i zmierza ku rozpadowi – powiedział Radiu Watykańskiemu abp
Sako. – Kurdystan już jest autonomiczny. Prowincje sunnickie nie są kontrolowane przez
rząd. Na południu jest trochę spokojniej, ponieważ prawie cały teren jest w rękach
szyitów. Trudno powiedzieć, co czeka chrześcijan. Wszyscy, zarówno chrześcijanie,
jak i muzułmanie boją się, ponieważ sytuacja jest delikatna i nie wiadomo, kiedy to
wszystko wybuchnie. Istnieje wielkie zagrożenie wojną domową między sunnitami i szyitami,
a to wszystko w tym celu, by osłabić strony konfliktu i ostatecznie powiedzieć, że
nie ma innego wyjścia z sytuacji jak podział Iraku na trzy części. Osobiście jestem
zaskoczony i zgorszony egoizmem i indywidualizmem Zachodu. Apeluję do wszystkich:
do Kościołów, episkopatów, chrześcijan, zgromadzeń zakonnych, o zrobienie czegoś,
o zabranie głosu i potępienie tego, co się dzieje. Dlaczego obawiają się powiedzieć
prawdę!?”. Przyszłość Iraku wydaje się być przesądzona. Mówi się o niepisanym porozumieniu
o nieagresji, zawartym między wojskami kurdyjskimi a sunnickimi ekstremistami. Pozwoliłoby
to Kurdom na utworzenie suwerennego państwa, do czego od lat już dążą.
Tymczasem
Abu Bakr al-Baghdadi, samozwańczy przywódca islamskiego kalifatu wezwał do globalnego
dżihadu. Zapowiadając, że jego następnym celem będzie podbój Rzymu, wezwał wszystkich
muzułmanów, by przyłączyli się do tworzenia państwa panislamskiego. Zaapelował też
do wyznawców islamu, że by w czasie Ramadanu zintensyfikowali ataki na niewiernych.