W północnej Nigerii doszło do kolejnych zbiorowych porwań dziewcząt. Ok. 40 młodych
Nigeryjek uprowadzono w rejonie miejscowości Sanga w stanie Kaduna. Być może padły
one ofiarą rywalizacji plemiennej, jednak nie wyklucza się, że za wydarzeniem stoi
ekstremistyczna organizacja Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako „Precz z zachodnim
wychowaniem”. Porywanie uczennic i przymuszanie ich do przyjęcia radykalnej formy
islamu stanowi element jej taktyki.
Zastanawiająca jest jednak bezradność
państwa wobec licznych ataków terrorystycznych w Nigerii. Zdaniem bp. Matthew Kukaha
z Sokoto dzieje się tak nie tyle z powodu siły Boko Haram, co dlatego, że władze kraju
są skorumpowane, a państwowa administracja prawie nie działa. Co gorsza, nie można
również liczyć na miejscowych ulemów, czyli muzułmańskich duchownych, gdyż i ich autorytet
legł w gruzach w obliczu rozkładu instytucjonalnego Nigerii. „Argumenty Boko Haram
przeciwko państwu są w zasadzie takie same, jak zwykłych Nigeryjczyków – stwierdził
bp Kukah. – Chodzi o utrzymywanie się korupcji, pogłębianie nierówności i biedy oraz
paraliż systemu politycznego”. Nie oznacza to, że islamiści są do zaakceptowania.
„To tylko kryminaliści, którzy okradają banki oraz wszędzie porywają i zabijają ludzi”
– dodał katolicki hierarcha.