Waszyngton: Amerykanie protestują przeciw homo-związkom; nuncjusz i biskupi na kolejnym
Marszu dla Małżeństwa
Amerykanie protestowali wczoraj w Waszyngtonie przeciwko forsowaniu w tym kraju tak
zwanych małżeństw homoseksualnych. Od Kapitolu do siedziby Sądu Najwyższego przeszedł
Marsz dla Małżeństwa. Uczestniczyli w nim również przedstawiciele Kościoła, w tym
nuncjusz apostolski abp Carlo Viganò i metropolita San Francisco abp Salvatore Cordileone,
który w amerykańskim episkopacie stoi na czele komisji ds. rodziny. Przemawiając na
marszu, abp Cordileone zwrócił uwagę na niebezpieczną tendencję w podejściu do małżeństwa.
Koncentrujemy się wyłącznie na związku dorosłych, zapominając przy tym kompletnie,
że w tym związku rodzą się i są wychowywane dzieci. Zamiast koncentrować się na dzieciach,
koncentrujemy się na dorosłych – powiedział metropolita San Francisco.
Organizatorzy
marszu zwracają uwagę na wielką różnorodność jego uczestników. Przemawiał tam na przykład
Doug Mainwaring, zadeklarowany homoseksualista, jeden z założycieli Tea Party, który
zdecydowanie sprzeciwiał się tak zwanym małżeństwom jednopłciowym. Z Francji przyjechała
Lodovine de la Rochere, organizatorka wielomilionowych marszy w obronie rodziny, które
w ubiegłym roku przeszły ulicami francuskich miast.
Co ciekawe, przeciwnicy
Marszu usilnie zabiegali, aby nie uczestniczył w nim oficjalny przedstawiciel Kościoła
katolickiego. Bardzo silną presję wywierano na wspomnianego już abp. Cordileone. Ponad
80 osobistości świata polityki i religii napisało do niego list otwarty, w którym
zaklinali go, by zrezygnował z udziału w Marszu dla Rodziny, ponieważ nie jest on
zgodny z postawą Papieża Franciszka, który rzekomo miał się wyrzec osądzania homoseksualistów.
Abp Cordileone nie uległ presji. Przypomniał, że głoszenie prawdy o rodzinie jest
jego obowiązkiem. Zapewnił, że Kościół sprzeciwia się aktom przemocy względem osób
homoseksualnych. Zaznaczył jednak, że dziś przemocy coraz częściej doświadczają ci,
którzy bronią małżeństwa i rodziny.