2014-05-29 16:32:09

Republika Środkowoafrykańska: krwawy zamach muzułmanów na katolicki kościół w Bangi


Co najmniej 30 osób zginęło w krwawym zamachu na kościół Matki Bożej Fatimskiej w stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej. Wśród ofiar jest 76-letni ks. Paul-Émile Nzalé. Niósł on pomoc uchodźcom, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom, którzy schronili się na terenie parafii. Bilans tragedii jest wciąż prowizoryczny. Arcybiskup stołecznego Bangi mówi o wielu ciężko rannych, w tym także dzieciach. Za zamachem stoją muzułmańscy bojówkarze z oddziałów Seleki. Wczoraj po południu przez kilkadziesiąt minut ostrzeliwali oni kościół z broni maszynowej, następnie wrzucili w tłum ludzi granaty. Szacuje się, że na terenie parafii schroniło się ok. 5 tys. osób.

„Ten atak budzi poważne obawy co do przyszłości kraju, ponieważ do tej pory świątynie były zawsze miejscem azylu” – mówi ks. Mathieu Bondobo. „To bardzo smutna i tragiczna wiadomość – powiedział Radiu Watykańskiemu pracujący w Bangi kapłan. – Od początku konfliktu powtarzaliśmy, że ma on podłoże polityczne, a nie religijne. Jednak taki specjalnie sprowokowany atak na kościół napawa nas strachem. Pokazuje bowiem, że konflikt w coraz większym stopniu staje się międzyreligijny. Jest to mocne wezwanie także dla nas, przedstawicieli różnych religii, byśmy byli bardzo uważni na to, co się dzieje i nie pozwolili się zmanipulować politykom. W naszym kraju różne religie współistniały zawsze w pokoju i trzeba o tym pamiętać. Musimy więc czuwać, by nie dać się zepchnąć w pułapkę nienawiści religijnej. Ten kościół, tak samo jak inne świątynie w stolicy, był miejscem schronienia dla ludzi, którzy czuli się zagrożeni. Ten atak jest więc czymś przerażającym. Trudno się dziwić, że w wielu sercach pojawiło się pragnienie odwetu”.

Środkowoafrykański kapłan przypomina zarazem, że kościoły, które w ostatnich miesiącach stały się azylem dla setek tysięcy uchodźców, nie miały jakiejkolwiek ochrony. Mówi też o wielkiej opieszałości międzynarodowych sił pokojowych. Ich odziały stacjonowały zaledwie kilometr od zaatakowanego kościoła, jednak mimo natychmiastowego podniesienia alarmu pomoc przyszła dopiero po kilku godzinach. „Gdyby zareagowali natychmiast można by uniknąć tak wielkiej tragedii” – podkreśla ks. Bondobo.

Tymczasem po kilku miesiącach względnego spokoju do stołecznego Bangi powrócił strach. Na ulicach od rana wznoszone są barykady. W mieście słychać strzały. Rosną obawy, że po napadzie na kościół dojdzie do odwetowych ataków na muzułmanów. W tej napiętej sytuacji Kościół jak i przywódcy muzułmanów wzywają do dialogu i nie uciekania się do przemocy.

bz/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.