Republika Środkowoafrykańska: krwawy zamach muzułmanów na katolicki kościół w Bangi
Co najmniej 30 osób zginęło w krwawym zamachu na kościół Matki Bożej Fatimskiej w
stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej. Wśród ofiar jest 76-letni ks. Paul-Émile Nzalé.
Niósł on pomoc uchodźcom, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom, którzy schronili
się na terenie parafii. Bilans tragedii jest wciąż prowizoryczny. Arcybiskup stołecznego
Bangi mówi o wielu ciężko rannych, w tym także dzieciach. Za zamachem stoją muzułmańscy
bojówkarze z oddziałów Seleki. Wczoraj po południu przez kilkadziesiąt minut ostrzeliwali
oni kościół z broni maszynowej, następnie wrzucili w tłum ludzi granaty. Szacuje się,
że na terenie parafii schroniło się ok. 5 tys. osób.
„Ten atak budzi poważne
obawy co do przyszłości kraju, ponieważ do tej pory świątynie były zawsze miejscem
azylu” – mówi ks. Mathieu Bondobo. „To bardzo smutna i tragiczna wiadomość – powiedział
Radiu Watykańskiemu pracujący w Bangi kapłan. – Od początku konfliktu powtarzaliśmy,
że ma on podłoże polityczne, a nie religijne. Jednak taki specjalnie sprowokowany
atak na kościół napawa nas strachem. Pokazuje bowiem, że konflikt w coraz większym
stopniu staje się międzyreligijny. Jest to mocne wezwanie także dla nas, przedstawicieli
różnych religii, byśmy byli bardzo uważni na to, co się dzieje i nie pozwolili się
zmanipulować politykom. W naszym kraju różne religie współistniały zawsze w pokoju
i trzeba o tym pamiętać. Musimy więc czuwać, by nie dać się zepchnąć w pułapkę nienawiści
religijnej. Ten kościół, tak samo jak inne świątynie w stolicy, był miejscem schronienia
dla ludzi, którzy czuli się zagrożeni. Ten atak jest więc czymś przerażającym. Trudno
się dziwić, że w wielu sercach pojawiło się pragnienie odwetu”.
Środkowoafrykański
kapłan przypomina zarazem, że kościoły, które w ostatnich miesiącach stały się azylem
dla setek tysięcy uchodźców, nie miały jakiejkolwiek ochrony. Mówi też o wielkiej
opieszałości międzynarodowych sił pokojowych. Ich odziały stacjonowały zaledwie kilometr
od zaatakowanego kościoła, jednak mimo natychmiastowego podniesienia alarmu pomoc
przyszła dopiero po kilku godzinach. „Gdyby zareagowali natychmiast można by uniknąć
tak wielkiej tragedii” – podkreśla ks. Bondobo.
Tymczasem po kilku miesiącach
względnego spokoju do stołecznego Bangi powrócił strach. Na ulicach od rana wznoszone
są barykady. W mieście słychać strzały. Rosną obawy, że po napadzie na kościół dojdzie
do odwetowych ataków na muzułmanów. W tej napiętej sytuacji Kościół jak i przywódcy
muzułmanów wzywają do dialogu i nie uciekania się do przemocy.