Papieska homilia w Betlejem: dzieci są znakiem nadziei i życia
Najważniejszym punktem papieskiej wizyty w Palestynie była Msza przed betlejemską
Bazyliką Narodzenia. W homilii Franciszek wyraził radość, że może sprawować Eucharystię
w miejscu, gdzie Jezus przyszedł na świat. Swoje rozważanie oparł na słowach z Ewangelii
św. Łukasza „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki
i leżące w żłobie (Łk 2, 12). Wpisując się w kontekst miejsca mówił, że tak jak Dzieciątko
Jezus było znakiem danym przez Boga tym, którzy oczekiwali na zbawienie, tak też dzisiaj
dzieci są dla świata znakiem nadziei i życia.
„Także dzisiaj dzieci są znakiem.
Znakiem nadziei, znakiem życia, ale także znakiem «diagnostycznym», pozwalającym zrozumieć
stan zdrowia rodziny, społeczeństwa, całego świata. Kiedy dzieci przyjmuje się, kocha,
strzeże, chroni, rodzina jest zdrowa, społeczeństwo staje się lepszym, świat jest
bardziej ludzki. Pomyślmy o dziele wypełnianym przez Instytut Effatà im. Pawła VI
na rzecz głuchoniemych dzieci palestyńskich: jest on konkretnym znakiem dobroci Boga.
Jest konkretnym znakiem, że społeczeństwo staje się lepsze” – powiedział Papież.
Franciszek
przypomniał, że Dzieciątko z Betlejem było kruche jak wszyscy nowonarodzeni. Nie umiało
mówić, a mimo to było Słowem, które stało się ciałem. Przybyło na świat, aby zmienić
serce i życie ludzi. Jak każde dziecko, było słabe i potrzebowało pomocy i ochrony.
„Także
dzisiaj dzieci potrzebują przyjęcia i obrony, już od łona matki. Niestety, w tym świecie,
który opracował najbardziej zaawansowane technologie, nadal jest wiele dzieci żyjących
w nieludzkich warunkach, na marginesie społeczeństwa, na peryferiach wielkich miast
i na obszarach wiejskich. Wiele dzieci nadal jest wykorzystywanych, molestowanych,
zniewolonych, będących przedmiotem przemocy i handlu ludźmi. Zbyt wiele dzieci jest
dziś wygnańcami, uchodźcami, czasami topią się w morzu, zwłaszcza w wodach Morza Śródziemnego.
Tego wszystkiego wstydzimy się dziś przed Bogiem – Bogiem, który stał się dzieckiem”
– podkreślił Ojciec Święty.
Papież postawił w homilii kilka ważnych pytań,
zwłaszcza o to, kim jesteśmy przed Dzieciątkiem Jezus. Pytał, czy jesteśmy jak Maryja
i Józef, którzy przyjęli Go i zatroszczyli się o Niego z macierzyńską i ojcowską miłością,
czy też jak Herod, który chciał Go wyeliminować? Zachęcał, byśmy zastanowili się,
czy jesteśmy może pompatyczni i świętoszkowaci, wykorzystując obrazy biednych dzieci
dla osiągnięcia zysku, i czy potrafimy stanąć obok nich, „tracić czas” z nimi, słuchać
ich i strzec, modlić się za nie i wraz z nimi? Wskazał przy tym na konkretne, dramatyczne
sytuacje, w jakich znajdują się dzieci we współczesnym świecie.
„«A to będzie
znakiem dla nas: Znajdziecie Niemowlę...». Może to dziecko płacze. Płacze, bo jest
głodne, bo jest mu zimno, bo chce, by je wziąć w ramiona... Także i dzisiaj dzieci
płaczą, bardzo płaczą, a ich płacz jest dla nas wyzwaniem. W świecie, który każdego
dnia wyrzuca tony żywności i leków, są dzieci płaczące na próżno z powodu głodu i
chorób, z których można by łatwo wyleczyć. W czasie, gdy głoszona jest ochrona nieletnich,
handluje się bronią, która trafia w ręce młodocianych żołnierzy; handluje się produktami
pakowanymi przez małych niewolniczych robotników. Ich krzyk jest tłumiony. Krzyk tych
dzieci jest tłumiony! Muszą walczyć, pracować, nie wolno im płakać! Ale płaczą za
nie matki, dzisiejsze Rachele: opłakują swoje dzieci i nie chcą utulić się w żalu
(por. Mt 2, 18)” – powiedział Papież.
Podsumowując swoje rozważanie, Franciszek
raz jeszcze przypomniał, że każde dziecko, które rodzi się i rośnie w jakiejkolwiek
części świata, jest znakiem diagnostycznym, pozwalającym nam na sprawdzenie stanu
zdrowia naszej rodziny, naszej wspólnoty, naszego kraju. Z tej szczerej i uczciwej
diagnozy może wyniknąć nowy styl życia, w którym relacje nie byłyby już naznaczone
konfliktem, uciskiem, konsumpcjonizmem, ale relacjami braterstwa, przebaczenia i pojednania,
wzajemnego dzielenia się i miłości.