Bezpośrednio po spotkaniu z władzami Franciszek pojechał na stadion międzynarodowy
w Ammanie, gdzie wkrótce rozpoczęła się Msza. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w
dzisiejszym programie wizyty nie zmieścił się obiad. Ukazuje to, jak bardzo intensywny
jest to czas dla Franciszka. To rzeczywista pielgrzymką.
Sam stadion, gdzie
przygotowano liturgię, może pomieścić niewiele ponad 25 tys. osób, jednak obiekt znajduje
się w całym kompleksie sportowym, dokąd w sumie przybyło drugie tyle ludzi, w tym
także niemało muzułmanów. Nie zabrakło też chrześcijańskich uchodźców z sąsiednich
krajów. Na teren ośrodka Papież przyjechał zakrytym samochodem – swoim zwyczajem wybrał
skromny pojazd, tym razem była to toyota srebrnego koloru; dopiero na miejscu przesiadł
się do otwartego jeepa, którym przejechał wśród wiernych. Na rozpoczęcie liturgii
nad stadionem zawisł różaniec zrobiony z powiązanych w łańcuch błękitnych balonów.
Z kolei papieski ołtarz zdobiły m.in. obrazy nowych świętych: Jana Pawła II
i Jana XXIII. Choć Eucharystię sprawowano w najgorętszej porze dnia, to na szczęcie
temperatury w położonym ponad 700 m n.p.m. Ammanie nie przekraczają w tych dniach
30 stopni, a dość silny wiatr chłodził paloną słońcem przestrzeń. Liturgię sprawowano
po włosku z czytaniami i śpiewami w języku arabskim. Koncelebransami byli duchowni
różnych obrządków, ukazując różnorodność tego niewielkiego, ale bardzo bogatego historycznie
Kościoła. Byli też obecni przedstawiciele wspólnot niekatolickich.
W trakcie
liturgii Pierwszą Komunię przyjęło 1400 dzieci. To imponująca liczba, biorąc pod uwagę,
że katolicy w całej Jordanii to wspólnota niespełna 30-tysięczna. Jak wyjaśnił łaciński
patriarcha Jerozolimy Fouad Twal, będący zwierzchnikiem tutejszych katolików, jest
to Kościół niewielki, ale aktywny. Nie brak tu powołań kapłańskich i zakonnych; Jordania
ma też własne lokalne żeńskie zgromadzenie – Siostry Różańcowe. Nie brakuje też jednak
bolączek:
„Kościół w Jordanii, wraz ze wszystkimi swoim członkami: Jordańczykami,
Palestyńczykami, uchodźcami syryjskimi, Arabami z całego Bliskiego Wschodu i Azjatami
odnajduje w tobie Ojca, który kocha i słucha, Ojca, który dzieli z nami nasze codzienne
krzyże, wśród nich emigrację ku światu arabskiemu czy Ameryce Północnej. Nie ma rodziny,
która by nie mała kogoś za granicą. Emigracja z Jordanii ludzi młodych, najbardziej
przygotowanych i kompetentnych, jest niczym istny krwotok ludzki” – powiedział patriarcha
Twal.