„Chrześcijanie i muzułmanie przybywają ze wszystkich części kraju na spotkanie z Papieżem”
– podkreślał Jordan Times przed rozpoczęciem wizyty Ojca Świętego w Jordanii. Jordańska
prasa donosiła, że ludzie przyjeżdżają do Ammanu nie tylko z całego kraju, ale także
wielu Jordańczyków żyjących na emigracji, w tym i muzułmanie, zdecydowało się przyjechać
do ojczyzny, by uczestniczyć w spotkaniu z Franciszkiem.
Przybywa też wielu
chrześcijan z sąsiednich arabskich krajów, przy czym niektóre grupy pielgrzymkowe
są mieszane: należą do ich tak katolicy, jak i prawosławni. Jordańczycy postrzegają
Franciszka jako Papieża „wszystkich odrzuconych, biednych i najsłabszych”. Przykładem
tego jest jego spotkanie z uchodźcami w Betanii. Podkreśla się, że w Jordanii, która
jest jednym z niewielu stabilnych politycznie krajów regionu, przebywa obecnie 3 miliony
uchodźców, w tym prawie półtora miliona z Syrii. Dla wielu chrześcijan, którzy stanowią
zaledwie 3 % jordańskiej ludności, wizyta Papieża jest zachętą do odważnego wyznawania
swojej wiary. Tamtejsza prasa zauważa, że chociaż wizyta papieska ma mieć charakter
ściśle religijny, to jednak w jej tle pozostaje konflikt izraelsko-palestyński i problem
wojny domowej w Syrii.
Jak wskazał patriarcha Louis Sako z Iraku, „liczba chrześcijan
na Bliskim Wschodzie ciągle się zmniejsza, a ostatnie rewolty w krajach arabskich,
w tym wojna domowa w Syrii, oraz narastanie radykalnego islamu dodatkowo przyśpieszają
ten proces. Papież odczuwa cierpienie chrześcijan i jego przyjazd do tego regionu,
który obecnie doświadcza tak wielu konfliktów, śmierci i zniszczenia, jest wezwaniem
do zgodnego współżycia – powiedział w wywiadzie zwierzchnik katolików obrządku chaldejskiego.
– Jest to apel, aby wszyscy mieli odwagę zrewidować swoje poglądy i przez to zakończyć
ten wyniszczający kryzys”.