Wtorkowa Msza papieska: bądźmy ulegli Duchowi Świętemu, nie wykluczajmy się z ludu
Bożego
Spraw Bożych nie da się zrozumieć wyłącznie głową. Należy również otworzyć serce
na Ducha Świętego. Mówił o tym Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty.
Franciszek zwrócił uwagę, że w dzisiejszych czytaniach mszalnych mamy do czynienia
z dwoma grupami ludzi. Pierwsza z nich to chrześcijanie rozproszeni w związku z prześladowaniami,
jakie wybuchły po śmierci Szczepana, o czym słyszymy w Dziejach Apostolskich. Niosą
oni Ewangelię najpierw do Żydów, a następnie stopniowo także do pogan. I nie chodzi
tu, jak zauważył Papież, o jakąś szczególną taktykę ewangelizacji, ale o posłuszeństwo
Duchowi Świętemu. Prowadzi to niekiedy do niezwykłych zdarzeń, jak chrzest etiopskiego
urzędnika przez Filipa czy setnika Korneliusza przez Piotra.
„Innym razem
Duch Święty działa delikatnie i cnotą jest pozwolić się Mu wieść, nie opierać się,
ale być Mu uległym. A Duch Święty działa dziś w Kościele i w naszym życiu. Ktoś mógłby
mi powiedzieć: „Ale ja Go nigdy nie widziałem!”. Tylko zwróć uwagę, co się dzieje,
co ci przychodzi do głowy, co budzi się w sercu. Rzeczy dobre? To Duch Święty, który
wzywa cię, byś szedł tą drogą. Trzeba uległości Duchowi Świętemu!” – powiedział Papież.
O
drugiej z kolei grupie ludzi mówi dzisiejsza Ewangelia, gdzie słyszymy natarczywe
nalegania uczonych w Piśmie, by Jezus powiedział im, czy jest Mesjaszem. Papież zwrócił
uwagę, że mentalność tych ludzi wciąż krąży wokół tych samych kwestii prawnych, które
roztrząsają jedynie intelektualnie, nie angażując serca. „U nich nie ma serca, nie
ma miłości ani piękna, nie ma harmonii. Chcą tylko wyjaśnień” – stwierdził Franciszek.
„A jeśli coś im wyjaśnisz, wciąż nie są przekonani i wracają z kolejnym
pytaniem. I tak krążą i krążą... – kontynuował Ojciec Święty. – Tak samo krążyli wokół
Jezusa całe życie, aż w końcu udało im się Go pochwycić i zabić. Tacy nie otwierają
serca Duchowi Świętemu! Uważają, że także sprawy Boże można zrozumieć jedynie głową,
przy pomocy idei, własnych idei. Są pyszni. Uważają, że wiedzą wszystko. A co nie
mieści się w ich głowie, jest nieprawdą. Możesz im wskrzesić umarłego, a i tak nie
uwierzą!”
W odpowiedzi uczeni słyszą od Jezusa: „Wy nie wierzycie, bo nie
jesteście z moich owiec”. Jak stwierdził Ojciec Święty, oznacza to, że są oni wyłączeni
z ludu wybranego, a raczej sami się go wyparli.
„Ci ludzie odcięli się od
ludu Bożego i dlatego nie mogli uwierzyć. – mówił Ojciec Święty. – Wiara to dar Boga!
Ale przychodzi ona wtedy, gdy należysz do Jego ludu. Jeśli teraz jesteś w Kościele,
wspierają cię sakramenty, bracia, zgromadzenie. Jeśli wierzysz, że ten Kościół to
Lud Boży. A tamci się odcięli, nie wierzyli w Lud Boży, wierzyli jedynie w swoje sprawy
i tak zbudowali cały system przykazań, które wykluczały ludzi: wypędzały ich i nie
pozwalały przystąpić do Kościoła, do ludu. Nie mogli uwierzyć! Na tym polega grzech
opierania się Duchowi Świętemu”.
Franciszek zachęcił na koniec do modlitwy
o uległość Duchowi Świętemu, by rozwijać w sobie życie, by być kreatywnymi i radosnymi
– nie tak jak tamci, którzy zamknęli się w pysze intelektualnej samowystarczalności.