Wspólne dziedzictwo - dialog chrześcijańsko-żydowski(237) o ostatnich wypowiedziach
św. Jan Pawła II o sprawie pokoju w Ziemi Świętej i o dialogu z wyznawcami judaizmu
W ostatnim roku swego pontyfikatu św. Jan Paweł II, dopóki choroba nie pozbawiła go
całkowicie głosu, nie przestawał wołać o dialog i pokój. 10 stycznia 2005 r. spotkał
się ostatni już raz z korpusem dyplomatycznym. Jak zawsze przy tej okazji, skierował
do akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej ambasadorów obszerne przemówienie, z którego
jednak osobiście wygłosił, i to ze znacznym wysiłkiem, tylko wstęp i zakończenie.
Resztę odczytał jeden z jego współpracowników. Duża część tej wypowiedzi poświęcona
została aktualnym wyzwaniom pokoju.
„Na całej kuli ziemskiej wojny powodują
niezliczone niewinne ofiary i są źródłem wielu innych nieszczęść! – przypomniał Papież.
– Przychodzą tu na myśl liczne kraje Bliskiego Wschodu, Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej,
gdzie działania zbrojne i przemoc powodują nie tylko nieobliczalne szkody materialne,
ale także podsycają nienawiść i mnożą przyczyny konfliktów, przez co coraz trudniejsze
staje się poszukiwanie i znalezienie rozwiązań zdolnych pogodzić zasadne interesy
wszystkich stron biorących w nich udział. Oprócz tych tragicznych przejawów zła mamy
też do czynienia z okrutnym i nieludzkim zjawiskiem terroryzmu – plagą, która przybrała
rozmiary planetarne, nieznane poprzednim pokoleniom”.
Stawiając pytanie, jak
w takiej sytuacji podjąć wyzwanie pokoju, Papież przypomniał dyplomatom, że podobnie
jak jego poprzednicy wielokrotnie wypowiadał się publicznie na ten temat. Zaznaczył,
że zamierza to czynić nadal, „aby wskazywać drogi pokoju i zachęcać do podążania nimi
z odwagą i cierpliwie”.
„Wielu ludzi działa odważnie i wytrwale w tym duchu,
nie brak też znaków, które dodają otuchy, ukazując, w jaki sposób można podejmować
wielkie wyzwanie pokoju. [...] Jest tak na Bliskim Wschodzie, ziemi tak drogiej i
świętej dla wszystkich wierzących w Boga Abrahama, gdzie okrutna konfrontacja zbrojna
zdaje się przygasać i gdzie być może otwiera się możliwość rozwiązania politycznego
drogą dialogu i negocjacji” – stwierdził Jan Paweł II.
27 stycznia 2005 r.
obchodzono w Oświęcimiu-Brzezince 60-lecie wyzwolenia ocalałych więźniów tamtejszego
obozu zagłady. Specjalnym papieskim wysłannikiem na te uroczystości był arcybiskup
Paryża kard. Jean-Marie Lustiger, który wywodził się z rodziny polskich Żydów, a którego
matka poniosła śmierć w tym właśnie obozie. Uczestnikom uroczystości odczytano przesłanie
Jana Pawła II, datowane 15 stycznia, w którym pisze on m.in.:
„Nie można przy
tej okazji nie wrócić pamięcią do dramatu, jaki rozegrał się w tym miejscu, jako tragiczny
owoc programowej nienawiści. Trzeba w tych dniach wspominać wielomilionową rzeszę
tych, którzy niewinnie znosili nieludzkie cierpienie i zostali unicestwieni w komorach
gazowych i krematoriach. Chylę czoło przed wszystkimi, którzy zaznali tego przejawu
mysterium iniquitatis”.
Papież przypomina, że kiedy był w Oświęcimiu
podczas swej pierwszej wizyty w Polsce w 1979 r., zatrzymał się dłużej przy poświęconej
ofiarom tablicy w języku hebrajskim. Powiedział wtedy, że „napis ten wywołuje wspomnienie
narodu, którego synów i córki przeznaczono na całkowitą eksterminację. Ten naród,
który otrzymał od Boga Jahwe przykazanie «Nie zabijaj», w szczególnej mierze doświadczył
na sobie zabijania. Wobec tej tablicy nie wolno nikomu przejść obojętnie” (7 czerwca
1979 r.).
„Dziś powtarzam te słowa – czytamy dalej w papieskim przesłaniu.
– Nie wolno nikomu przejść obojętnie wobec tragedii Szoah. Ta próba planowego wyniszczenia
całego narodu kładzie się cieniem na Europie i na całym świecie; jest zbrodnią, która
na zawsze splamiła historię ludzkości. Niech przynajmniej dzisiaj i w przyszłości
będzie przestrogą: nie można ulegać ideologiom, które usprawiedliwiają możliwość deptania
godności człowieka odmiennością jego rasy, koloru skóry, języka czy religii. Kieruję
ten apel do wszystkich, a zwłaszcza do tych, którzy w imię religii uciekają się do
przemocy i terroru”.
Jan Paweł II zatrzymywał się wtedy w Oświęcimiu przy tablicach
w różnych językach, także w rosyjskim. Jak zwraca w swoim liście uwagę, „złożone były
dzieje udziału Związku Radzieckiego w tamtej wojnie, ale nie można nie pamiętać, że
właśnie spośród Rosjan najwięcej osób tragicznie straciło w niej życie”. Papież stanął
wreszcie przy tablicy polskiej.
„Mówiłem wtedy, że doświadczenie Oświęcimia
to «jeszcze jeden etap wiekowych zmagań tego narodu, mojego narodu, o podstawowe swoje
prawa wśród narodów Europy. Jeszcze jeden głośny krzyk o prawo do własnego miejsca
na mapie Europy. Jeszcze jeden bolesny rozrachunek z sumieniem ludzkości» – przypomniał
Jan Paweł II. – Wypowiedzenie tej prawdy było wołaniem o dziejową sprawiedliwość dla
narodu, który poniósł tyle ofiar dla uwolnienia naszego kontynentu od zgubnej ideologii
nazistowskiej, a został zaprzedany w niewolę innej wyniszczającej ideologii – sowieckiego
komunizmu. Dziś powracam do tych słów, aby – w niczym im nie zaprzeczając – dziękować
Bogu, że dzięki wytrwałemu wysiłkowi moich rodaków Polska znalazła właściwe miejsce
na mapie Europy. Oby ten historyczny fakt owocował wzajemnym ubogaceniem duchowym
wszystkich Europejczyków”.
W liście na 60-lecie wyzwolenia obozu oświęcimskiego
Jan Paweł II pisze też o swojej modlitwie o pokój dla świata, wznoszonej za wstawiennictwem
ludzi tam zamordowanych. A na zakończenie stwierdza:
„Mówiąc o ofiarach Oświęcimia,
nie mogę nie przypomnieć, że pośród tego nieopisanego nagromadzenia zła objawiało
się również heroiczne dobro. Z pewnością wielu było tych, którzy z wolnością ducha
podejmowali przymus cierpienia, okazując miłość nie tylko współwięźniom, ale również
oprawcom. Wielu czyniło to z miłości Boga i człowieka, inni w imię najwyższych wartości
duchowych. Dzięki postawie ich wszystkich potwierdziła się prawda, która tak często
pojawia się w Biblii: choć człowiek jest zdolny do czynienia zła, nawet ogromnego
zła, to zło nie będzie miało ostatniego słowa. Nawet w otchłani cierpienia może zwyciężać
miłość. Oświęcimskie świadectwo tej miłości nie może zostać zapomniane. Ono musi nieustannie
budzić sumienia, gasić spory, przyzywać do pokoju. Wydaje się, że taki jest najgłębszy
sens obchodzenia tej rocznicy. Jeżeli bowiem wspominamy dramat ofiar, to nie po to,
aby rozdzierać bolesne rany, budzić uczucia nienawiści i chęć odwetu, ale po to, aby
oddać hołd ludziom, dać wyraz historycznej prawdzie, a zwłaszcza, by wszyscy uświadomili
sobie, że tamte mroczne dzieje winny być dla współczesnych wezwaniem do odpowiedzialności
za kształt naszej historii. Oby nigdy więcej, w żadnym zakątku ziemi nie powtórzyło
się to, czego doświadczyli ludzie, których opłakujemy od sześćdziesięciu lat!”.
18
stycznia 2005 r. przyszły święty przyjął w Watykanie 160-osobową grupę rabinów i kantorów
synagogalnych z fundacji Pave the Way – „Przygotujcie drogę”, która propaguje
dialog między wyznawcami religii monoteistycznych. Założył ją Gary Krupp, żydowski
filantrop z Nowego Jorku, dobroczyńca szpitala Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Znany
jest on ostatnio zwłaszcza jako obrońca pamięci Piusa XII; zbiera i udostępnia dokumentację
o jego zasługach dla ratowania Żydów w latach Zagłady. Była to największa i zarazem
ostatnia już grupa żydowskich zwierzchników religijnych, z jaką spotkał się Jan Paweł
II. Zdołał wygłosić do nich krótkie przemówienie, w którym nawiązał do przypadającego
w 2005 r. 40-lecia soborowej Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.
„W
tym roku będziemy obchodzić 40. rocznicę ogłoszenia Deklaracji Nostra aetate
Soboru Watykańskiego II, która w znaczący sposób przyczyniła się do umocnienia dialogu
żydowsko-katolickiego – powiedział Papież. – Niech rocznica ta stanie się okazją do
odnowionego zaangażowania, by wzmogły się wzajemne zrozumienie i współpraca w służbie
na rzecz budowania świata coraz mocniej opartego na poszanowaniu Bożego obrazu w każdym
człowieku. Modlę się o obfite błogosławieństwo Wszechmocnego dla was wszystkich, a
szczególnie o dar pokoju. Szalom aleichem! Szalom! Shalom!”.
W ostatnich
tygodniach życia Papieża, dzielonych między Watykanem a szpitalem, audiencje grupowe
nie były już możliwe. Jego rozważania przed modlitwą maryjną czy przeznaczone na audiencje
środowe odczytywał pielgrzymom kto inny. Jednak pamięć Jana Pawła II o dialogu międzyreligijnym
przekroczyła poniekąd nawet próg śmierci, bo przetrwała również w jego testamencie.
Wyrażając tam wdzięczność spotkanym w życiu ludziom, niewielu tylko Papież wymienił
imiennie czy jakoś ich identyfikując. Wśród tych nielicznych osób znalazł się Żyd,
który 13 kwietnia 1986 r. przyjął go w rzymskiej synagodze. Przyszły święty napisał
o nim: „Jakże nie pamiętać [...] rabina Rzymu i tylu innych przedstawicieli religii
pozachrześcijańskich?”. A właśnie przed samą jego kanonizacją liczący już 99 lat rabin
Elio Toaff, powracając w wywiadzie prasowym do tamtej wizyty św. Jana Pawła II, nazwał
go „sprawiedliwym wśród narodów” i „człowiekiem, którego Bóg przeznaczył, by jak najbardziej
upodobnił się do Jego obrazu”.