Kard. Onaiyekan: jeśli będzie trzeba wykupimy z rąk islamistów porwane licealistki
Ważą się losy prawie 200 nigeryjskich uczennic porwanych w ubiegłym miesiącu przez
rebeliantów z ugrupowania Boko Haram. Islamiści zapowiedzieli, że wystawią dziewczęta
na targu i „w imię Allacha” będą je sprzedawać. Tymczasem władze Nigerii oskarża się
coraz powszechniej o bierność w tej sprawie.
„Bylibyśmy w stanie zrozumieć,
że siły rządowe nie wiedzą, jak odbić dziewczęta tak, by te nie ucierpiały. Nie do
przyjęcia są jednak ich tłumaczenia, że nie są w stanie odnaleźć porwanych. Rząd robi
zbyt mało, by je wyswobodzić” – mówi kard. John Olorunfemi Onaiyekan. Arcybiskup stołecznej
Abudży podkreśla, że cała Nigeria poruszona jest losem dziewcząt i tym, co mogło im
się przytrafić ze strony porywaczy.
„Jako Nigeryjczycy nigdy nie myśleliśmy,
że coś takiego, jak przemoc siana przez Boko Haram, a wymierzona w bezbronnych, może
mieć miejsce w naszym kraju – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Onaiyekan. – Wiem
o ich powiązaniach z terrorystami z innych państw. Musimy znaleźć sposób stawienia
czoła rebeliantom, szczególnie teraz, kiedy cała Nigeria poruszona jest losem niewinnych
dziewcząt. To, że mają być sprzedane, nie jest w tej sytuacji najgorsze. Jeśli trzeba,
pójdziemy na targ i wykupimy je. Najgorsze jest to, że nie wiemy, jakiej przemocy
są poddawane, co się z nimi naprawdę dzieje, w jakim są stanie… Aż trudno sobie wyobrazić,
co przeżywają ich rodzice. W tej sytuacji wszyscy musimy zakasać rękawy i zaangażować
się w ich uwolnienie, bez zbędnych politycznych czy religijnych polemik. Chodzi o
uczennice, których życie jest w niebezpieczeństwie”.
Porwanie nastolatek z
liceum w Chibok w nigeryjskim stanie Borno jest ostatnim z całej serii. Wiele uczennic,
uprowadzonych nawet w ubiegłym roku, do tej pory nie wróciło do swych domów. Rebelianci
z Boko Haram chcą w ten sposób pokazać, że dziewczęta nie powinny się uczyć, a jeśli
już mogą zdobywać wiedzę, to wyłącznie w szkołach islamskich.