Msza Krzyżma w Watykanie: Franciszek o kapłańskiej radości, jej cechach charakterystycznych
i wymogach
„Namaszczeni olejem radości” – to wymowny tytuł papieskiej homilii wygłoszonej podczas
przedpołudniowej Mszy Krzyżma. Zgodnie z tradycją Franciszek sprawował tę liturgię,
z poświęceniem olejów krzyżma, chorych i katechumenów, w bazylice watykańskiej, koncelebrując
z kapłanami pracującymi w Wiecznym Mieście i diecezji rzymskiej. Właśnie do nich skierowana
była homilia, w której Papież ukazywał sens namaszczenia kapłańskiego w kontekście
paschalnego wydarzenia Jezusa Chrystusa i wymogu głoszenia Jego Ewangelii. Jak zaznaczył
na wstępie, tajemnica miłości Boga objawiona w Chrystusie, a będąca istotą kapłaństwa,
czyni „małymi” ludzi do tej funkcji powołanych, co wyraża pewien paradoks:
„Kapłan
jest najbiedniejszym z ludzi, jeśli Jezus nas nie ubogaca swoim ubóstwem, jest najbardziej
bezużytecznym sługą, jeśli Jezus nie nazywa go przyjacielem, jest najgłupszym z ludzi,
jeśli Jezus cierpliwie go nie poucza, jak Piotra, najbardziej bezradnym z chrześcijan,
jeżeli Dobry Pasterz nie umacnia go pośrodku owczarni – mówił Papież. – Nikt nie jest
mniejszy od kapłana zdanego jedynie na swoje własne siły. Dlatego naszą modlitwą obrony
przed wszelkimi atakami Złego jest modlitwa naszej Matki: jestem kapłanem, bo On spojrzał
życzliwie na moją małość. I wychodząc od tej małości przyjmujemy naszą radość. Radość
w naszej małości”.
Następnie Franciszek skupił się na trzech istotnych cechach
kapłańskiej radości. Są to: pochodzenie z namaszczenia, niezniszczalność i misyjność.
Pierwsza z nich oznacza, że radość kapłańska pochodzi z namaszczenia, czyli z zewnętrznej
łaski, która przenika w sakramencie święceń „aż do szpiku kości”, dzięki czemu nie
jesteśmy „aroganckimi, żyjącymi wystawnie pochlebcami”. Niezniszczalność radości polega
na tym, że owej łaski nic nie jest w stanie odebrać, choć może ją przytłumić grzech
czy troski. Wreszcie misyjność radości ukierunkowuje kapłana na lud Boży, by udzielać
mu sakramentów i ewangelizować. Tym cechom towarzyszą także określone cnoty czy też
stany życia, które Papież nazwał „siostrami kapłańskiej radości“. Pierwszą z nich
jest ubóstwo, bo kapłan wyrzeka się wielu rzeczy, nie szukając wewnętrznej radości
na własną rękę.
„Wiemy, że nasz lud jest niezwykle hojny, dziękując kapłanom
za najmniejsze gesty błogosławieństwa, a zwłaszcza za sakramenty – kontynuował Ojciec
Święty. – Wielu, mówiąc o kryzysie tożsamości kapłańskiej, nie bierze pod uwagę, że
tożsamość zakłada przynależność. Nie ma tożsamości – a więc radości życia – bez czynnej
i zaangażowanej przynależności do wiernego Ludu Bożego. Kapłan, który usiłuje znaleźć
tożsamość kapłańską, zgłębiając introspekcyjnie swoje życie wewnętrzne, znajduje jedynie
znaki, które informują o «wyjściu»: wyjdź poza siebie, wyjdź w poszukiwaniu Boga w
adoracji, wyjdź i daj swemu ludowi to, co ci zostało dane, powierzone, a twój lud
zadba, byś poczuł i zasmakował, kim jesteś, jak się nazywasz, jaka jest twoja tożsamość,
i sprawi, że będziesz się radował stokrotnie więcej, tak jak Pan obiecał swoim sługom.
Jeśli nie wyjdziesz poza siebie, to olej zjełczeje, a namaszczenie nie może już być
owocne. Wyjście poza siebie wymaga ogołocenia z siebie, pociąga za sobą ubóstwo”.
Drugą
„siostrą kapłańskiej radości” jest wierność. Jak wyjaśnił Franciszek, nie chodzi tu
o jakąś bezgrzeszność, ale o stale odnawianą wierność oblubienicy Kościołowi, co daje
kapłanowi również owocne nadprzyrodzone ojcostwo.
„Duchowe dzieci, które
Pan daje każdemu księdzu – ci, których ochrzcił, rodziny, które pobłogosławił i pomógł
im żyć, chorzy, którymi się opiekuje, młodzi, z którymi dzieli katechezę i formację,
ubodzy, których ratuje – są tą oblubienicą, którą z radością traktuje on jako szczególnie
umiłowaną i jedyną pokochaną, będąc jej wierny nieustannie na nowo – wyjaśnił Ojciec
Święty. – Jest to Kościół żywy, z imieniem i nazwiskiem, o który kapłan się troszczy
w swojej parafii lub w powierzonej mu misji. To on daje mu radość, kiedy jest jemu
wierny, kiedy czyni to wszystko, co powinien, i porzuca to wszystko, co powinien zostawić,
aby trwać pośród owiec, które Pan jemu powierzył: «Paś owce moje» (J 21, 16.17)”.
Wreszcie
trzecią „siostrą kapłańskiej radości“ jest posłuszeństwo. Papież zaznaczył, że chodzi
tu zarówno o posłuszeństwo hierarchiczne w tym, co dotyczy kapłańskiej misji, jak
i o służebną gotowość wobec wiernych.
„Dyspozycyjność kapłana czyni z Kościoła
dom o drzwiach otwartych, schronienie dla grzeszników, dom rodzinny dla tych, którzy
mieszkają na ulicy, dom opieki dla chorych, obóz dla młodzieży, salę katechetyczną
dla dzieci pierwszokomunijnych... – powiedział Franciszek. – Tam, gdzie Lud Boży ma
jakieś pragnienie czy potrzebę, tam jest kapłan, który umie słuchać (ob-audire)
i słyszy miłosny nakaz Chrystusa, który posyła go, by z miłosierdziem spieszył pomagać
w danej potrzebie czy też wspierać te dobre pragnienia z miłością kreatywną. Ten,
kto jest powołany, niech wie, że istnieje na tym świecie radość prawdziwa i pełna:
radość tego, który został wzięty spośród ludu, który kocha, aby był do niego posłany
jako szafarz darów i pociechy Jezusa, jedynego Dobrego Pasterza. Pełen głębokiego
współczucia dla wszystkich maluczkich i wykluczonych tej ziemi, utrudzonych i uciskanych
jak owce bez pasterza, zechciał On włączyć wielu w swoją posługę, by samemu pozostać
i działać w osobie swoich kapłanów, dla dobra swojego ludu“.
Ojciec Święty
modlił się też o odkrycie tej kapłańskiej radości wśród młodych ludzi rozeznających
swoje powołanie, u przygotowujących się do święceń, ale także u tych, którzy stoją
u kresu życia po wielu latach duszpasterskiej posługi.