Szef dykasterii Kościołów wschodnich martwi się sytuacją na Ukrainie i w Syrii
„Zbyt liczne są sytuacje bólu i przemocy, przeżywane przez wspólnoty i kraje, którym
służy na zlecenie Biskupa Rzymu Kongregacja dla Kościołów Wschodnich” – powiedział
jej prefekt, kard. Leonardo Sandri, na rzymskim Kapitolu. Otrzymał on tam wczoraj
nagrodę pokojową, którą przyznaje co roku włoska fundacja Ducci. „Myślę o Ukrainie,
Iraku, Egipcie, o dramacie migrantów erytrejskich i etiopskich, a zwłaszcza o Syrii”
– dodał argentyński purpurat. Wspomniał męczeństwo jej ludności różnych religii i
wyznań, szczególnie zaś biskupów, księży i świeckich chrześcijan, pozostających jeszcze
w rękach porywaczy.
Wręczenie nagrody odbyło się w ramach sympozjum pt. „Kryzys
etyczny a wielkie religie”. Zabierając na nim głos, prefekt Kongregacji dla Kościołów
Wschodnich podkreślił, że w dzisiejszym świecie wielkie religie monoteistyczne mogą
i powinny wnieść swój wkład, kontestując indywidualistyczną wizję człowieka.
Judaizm,
chrześcijaństwo czy islam ukazują człowieka jako słuchacza i nawet rozmówcę Boga,
który postawił go na szczycie stworzenia – mówił kard. Sandri. – Człowiek ma zatem
żyć w odniesieniu do innych i konieczna jest „etyka przyjazna osobie”. Szef watykańskiej
dykasterii ds. katolickich Kościołów Wschodnich wspomniał, że pełniąc tę funkcję wiele
podróżuje po świecie. Wszędzie spotyka się z życzliwością i szacunkiem ze strony ludzi
różnych wyznań i religii. Opowiedział ze wzruszeniem, jak w obozie dla uchodźców syryjskich
pewien muzułmanin przedstawił mu swoich troje niewidomych od urodzenia dzieci, prosząc
katolickiego hierarchę, by udzielił im błogosławieństwa.