Kard. Caffarra krytycznie o propozycji kard. Kaspera ws. rozwiedzionych
Kościelna debata o rozwodnikach i dopuszczaniu ich do sakramentów schodzi na złą
drogę. Przypomina ona kazuistykę, którą stosowali wobec Jezusa faryzeusze – uważa
kard. Carlo Caffarra, pierwszy i wieloletni przewodniczący Papieskiego Instytutu im.
Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. W ten sposób odniósł się on do
publicznych wypowiedzi kard. Waltera Kaspera, który postuluje dopuszczanie do sakramentów
rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych po przebyciu odpowiedniej pokuty.
„Jest
to właśnie ta perspektywa, w której Jezus nie chciał rozpatrywać małżeństwa – powiedział
Radiu Watykańskiemu wieloletni doradca Jana Pawła II. – Jezus nie konfrontuje osoby
z normą, ale z prawdą, którą Ojciec wpisał na początku w nasze serce. Jeśli nie wyjdziemy
z tej logiki, którą proponują faryzeusze, to w sposób nieunikniony staniemy wobec
dylematu: człowiek czy prawo moralne? Albo, albo. Wyjaśnia to Jan Paweł II w Familiaris
consortio. I bardzo mnie dziwi, że w całej tej debacie przemilcza się nauczanie Jana
Pawła II. Ten wielki Papież poświęcił ludzkiej miłości 134 katechezy. Jako naoczny
świadek mogę zapewnić, że problem rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych
był przez Jana Pawła II rozważany z wielką uwagą i bardzo głęboko. Papież brał pod
uwagę różne sytuacje. Kto uważa Familiaris consortio za dokument przedawniony, najprawdopodobniej
go w ogóle nie czytał. Problem leży gdzieindziej. Czy przez ostatnie lata rzeczywiście
głosiliśmy Ewangelię małżeństwa? A może raczej zadawalaliśmy się odrobiną psychologii
i odrobiną Słowa Bożego?”
Kard. Caffarra już w ubiegłą sobotę udzielił obszernego
wywiadu włoskiemu dziennikowi Il Foglio. Wyraził w nim ubolewanie, że kardynałowie
dyskutując o rozwodnikach nie brali pod uwagę nauczania Jana Pawła II, który rozwinął
kościelną doktrynę o małżeństwie i rodzinie. Purpuraci przywiązywali natomiast zbyt
wielką wagę do oczekiwań wiernych z takich krajów, jak Niemcy, Austria czy Szwajcaria,
twierdząc, że jeśli nie pójdzie się w tym kierunku, to lepiej w ogóle nie zwoływać
Synodu. Zignorowano przy tym opinie innych krajów, jakby głównym zadaniem Kościoła
było promowanie oczekiwań krajów zachodnich. Zdaniem kard. Caffarry, gdyby Jezus dziś
stanął pośród kardynałów, biskupów i księży dyskutujących, czy małżeństwo jest nierozerwalne,
czy nie można by w niektórych wypadkach po odpowiedniej pokucie czegoś zrobić, to
musiałby im powiedzieć to samo, co faryzeuszom: popatrzcie, co było na początku.
Kard.
Caffarra zauważył, że w hipotezie kard. Kaspera przemilcza się podstawowe pytanie,
dotyczące pierwszego małżeństwa. Jeśli Kościół dopuściłby po pokucie rozwodników do
sakramentów, to tym samym legitymizowałby drugi związek. Ale co z pierwszym związkiem?
Papieże zawsze nauczali, że nie mają władzy nad ważnie zawartym małżeństwem. Bigamia
zaś jest sprzeczna z nauczaniem Pisma Świętego. Okazałoby się, że Kościół w pewnych
sytuacjach dopuszcza pozamałżeńskie pożycie seksualne. A jeśli tak, to dlaczego nie
rozciągnąć tego na wolne związki czy pary homoseksualne? W tym kontekście kard. Caffarra
podkreśla, że fałszywe są zatem zapewnienia, że nauczanie Kościoła pozostanie niezmienione.
Wśród wiernych szerzy się bowiem przekonanie, że nie istnieje bezwarunkowa nierozerwalność
małżeństwa.