Sarajewo: biskup ostrzega przed najgorszym i apeluje do wspólnoty międzynarodowej
o pomoc
Bośnią i Hercegowiną nie da się normalnie rządzić, nawet gdybyśmy mieli dobrych i
uczciwych polityków – uważa biskup pomocniczy Sarajewa Pero Sudar. Nawiązując do trwających
w kraju zamieszek, ostrzega on, że sytuacja jest bardzo napięta. „Na szczęście nie
jesteśmy już w stanie wywołać wojny, ale może się stać najgorsze” – powiedział Radiu
Watykańskiemu bp Sudar. W jego przekonaniu niezbędna jest inicjatywa wspólnoty międzynarodowej,
bo to ona ponosi odpowiedzialność za kształt porozumień pokojowych z Dayton.
„Napięcia
trwają od 20 lat. To chore, poważnie zranione przez wojnę państwo otrzymało chybioną
terapię w Dayton i od tamtej pory stale słabnie. Pierwsze tego przejawy można było
zobaczyć w gospodarce. Zamknięto wiele przedsiębiorstw. Ludzie pozostali bez pracy.
A ci, którzy pracują, nie otrzymują wynagrodzenia. Sytuacja jest bardzo złożona. Widać,
że państwo sobie z nią nie radzi. Oczekujemy, że wspólnota międzynarodowa, na czele
ze Stanami Zjednoczonymi, naprawi tę niesprawiedliwość, którą narzucono nam w Dayton,
czyli podział kraju na dwa państwa. Tylko Unia Europejska, dobrze przemyślanymi krokami,
może nam pomóc i nakreślić pozytywną perspektywę przed mieszkańcami Bośni i Hercegowiny.
Tego pragniemy, ale nie wiem, czy możemy mieć na to nadzieję” – powiedział bp Sudar.