2014-01-24 16:37:30

Franciszek na porannej Mszy o potrzebie dialogu mimo wszystko


Nawiązywanie dialogu nie jest łatwe, gdy dzieli nas niechęć. Jednak chrześcijanin powinien zawsze próbować tej drogi słuchania i pojednania, z pokorą i cichością, bo tak uczył Jezus. W tych słowach da się streścić dzisiejszą homilię Papieża podczas Mszy w kaplicy Domu św. Marty. Był to w pewnym sensie ciąg dalszy wczorajszej homilii komentującej konflikt króla Saula z Dawidem. Dzisiejsze czytanie z Pierwszej Księgi Samuela opisuje pełną szacunku postawę Dawida wobec Saula, nawet w sytuacji, gdy miał swojego prześladowcę w ręku.

„Do dialogu konieczna jest cichość; nie można podnosić głosu – mówił Ojciec Święty. – Trzeba także, byśmy poczytywali drugą osobę za kogoś większego od nas. I tak czynił Dawid: «To jest Boży pomazaniec, ważniejszy ode mnie». Pokora, cichość... Dla prowadzenia dialogu konieczne jest to, o co prosiliśmy w modlitwie na początku Mszy: stać się wszystkim dla wszystkich. Pokora, cichość, stawanie się wszystkim dla wszystkich, a także, choć tego nie ma w Biblii, ale wiemy, że do tego trzeba połknąć wiele żab. Ale musimy to czynić, bo tak czyni się pokój: z pokorą, uniżeniem, starając się zawsze dostrzec w drugim obraz Boży”.

Dialog jest trudny, ale znacznie gorsze jest hodowanie w sercu niechęci – stwierdził Franciszek. Ryzykujemy bowiem pozostanie wyobcowanymi we własnym „gorzkim sosie resentymentu”. Chrześcijanin natomiast powinien brać przykład z Dawida, który przezwycięża nienawiść aktem pokory.

„Trzeba uniżać się i zawsze budować mosty. Zawsze – kontynuował Papież. – To właśnie jest po chrześcijańsku. To nie jest łatwe, o nie. Ale Jezus tak czynił: uniżył się aż do końca, pokazał nam drogę. I konieczne jest, by tak czynić niezwłocznie: gdy tylko jest problem, najprędzej jak to tylko możliwe, ledwie przycichnie burza, trzeba przystąpić do dialogu, bo czas wznosi mur, podobnie jak krzewi chwasty na polu, przeszkadzając we wzroście zboża. A kiedy mury rosną, jest bardzo trudno o pojednanie, bardzo trudno!”.

Jak zaznaczył Ojciec Święty, nie chodzi o to, że czasem „fruwają talerze” w czasie rodzinnych, wspólnotowych czy osiedlowych awantur. Ważne jest, by starać się o pokój tak szybko, jak tylko się da: słowem i gestem. Budować raczej mosty, niż mury na wzór tego, który przez tyle lat dzielił Berlin. Bo, jak stwierdził Franciszek, również nasze serce może stać się takim „Berlinem z murem oddzielającym od innych”.

„Obawiam się tych murów, które każdego dnia rosną i wspierają urazy, a także nienawiść – dodał Franciszek. – Popatrzmy na tego młodego Dawida: przecież doskonale mógł się odegrać, mógł pozbyć się króla, a jednak wybrał drogę dialogu, z pokorą, cichością, łagodnością. Dzisiaj możemy prosić św. Franciszka Salezego, doktora łagodności, aby wyjednał nam wszystkim łaskę budowania mostów z innymi, a nigdy murów”.

tc/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.