Zwłoki ks. Erica Freeda znaleziono 1 stycznia na plebanii kościoła św. Bernarda w
Eureka, na północy amerykańskiego stanu Kalifornia. Kapłan nie pojawił się na porannej
Mszy, którą miał celebrować. Wtedy wszczęto alarm i jego martwe ciało odkryto w jego
własnym domu. Ze wstępnych informacji przekazanych przez policję wynika, że został
on zamordowany. Stało się to już w sylwestrowy wieczór, prawdopodobnie krótko po wyjściu
wiernych z kościoła po nabożeństwie na zakończenie roku.
Ks. Freed od trzech
lat pełnił posługę duszpasterską przy kościele św. Bernarda w 25-tysięcznym miasteczku
Eureka, a od dziesięciu lat wykładał religioznawstwo na tamtejszym Uniwersytecie Stanowym
Humboldta. Jak powiedział burmistrz miasta Frank Jager, zamordowany ksiądz był osobą
niezwykle cenioną przez tamtejszą społeczność. Jego odejście to ogromna strata nie
tylko dla parafii, ale dla wszystkich mieszkańców miasteczka.
Śledczy prowadzą
dochodzenia. Za wcześnie jednak, by móc określić zarówno motywy zbrodni, jak i jej
sprawcę. Policja poszukuje m.in. należącego do kapłana samochodu, który zaginął.
„Nie
umiem wyrazić, jak bardzo jestem dumny i zaszczycony, będąc waszym proboszczem – pisał
ks. Freed kilka dni temu do swoich parafian w życzeniach świątecznych. – Nasza parafia
jest żywa, radosna, pełna wiary, nadziei i miłości, co określa nas jako chrześcijan,
jako katolików”.