Były szef islamskiej organizacji po ustąpieniu ze stanowiska zaczął mówić o pluralizmie
W niektórych krajach świata islamu można by poprawić sytuację wolności religijnej,
pozwalając niemuzułmanom na budowę miejsc kult. Opinię tę w wywiadzie agencyjnym wyraził
były sekretarz generalny Organizacji Współpracy Islamskiej, która zrzesza 57 krajów
zamieszkiwanych w większości lub w dużej części przez muzułmanów. Jej siedziba znajduje
się w Arabii Saudyjskiej.
Ekmeleddin İhsanoğlu, który jest urodzonym w Egipcie
Turkiem, był sekretarzem generalnym tej organizacji przez ostatnich dziewięć lat.
Wywiadu udzielił 31 grudnia ub.r., dzień po ustąpieniu ze stanowiska. Ponad dwa tygodnie
wcześniej, 13 grudnia, został przyjęty w Watykanie przez Papieża. W rozmowie z Franciszkiem
miał podkreślić potrzebę większego zaangażowania krajów członkowskich Organizacji
Współpracy Islamskiej w szerzenie poszanowania dla pluralizmu religijnego i kulturowej
różnorodności oraz zwalczanie nietolerancji i uprzedzeń. Tak przynajmniej twierdzi
on w wywiadzie dla agencji Reutera. Jak dotychczas, kierowana przez niego organizacja
znana była raczej z ciągłego domagania się w ONZ walki ze zniesławianiem islamu, niż
z zainteresowania losem chrześcijan w krajach muzułmańskich.
Ekmeleddin İhsanoğlu
wyraził nadzieję, że jego następca na stanowisku sekretarza generalnego islamskiej
organizacji również opowie się za pluralizmem i wolnością religijną. Jest nim Iyad
Ameen Madani z Arabii Saudyjskiej. Już to samo stawia takie nadzieje pod wielkim znakiem
zapytania, zważywszy, że w tym kraju nie ma nawet minimum wolności wyznania. Wszelki
kult religijny prócz islamu jest tam całkowicie zakazany, mimo iż pracują tam bardzo
liczni chrześcijanie z zagranicy.