Sudan Południowy: zwierzchnicy religijni o prawdziwych przyczynach konfliktu
Zamieszki w Sudanie Południowym nie mają podłoża czysto etnicznego. Jest to walka
polityczna o władzę. W ten jednoznaczny sposób zwierzchnicy chrześcijańscy tego kraju,
w tym biskupi katoliccy, sprzeciwiają się instrumentalizacji konfliktu. Apelują zarazem
do dziennikarzy, by zaistniałą sytuację przedstawiali prawdziwie.
Sudan Południowy,
który niecałe trzy lata temu uzyskał niepodległość, znalazł się na krawędzi kolejnej
wojny domowej po tym, jak doszło tam do nieudanej próby zbrojnego przewrotu. Stał
za nim były wiceprezydent, 61-letni Riek Machar, odwołany z urzędu w lipcu i popierany
przez Nuerów. Prezydent kraju Salva Kiir należy do grupy etnicznej Dinka. Dinkowie,
stanowiący prawie połowę ludności Południowego Sudanu, zawsze traktowali mniej licznych
Nuerów (dziesiąta część ludności) z wyższością, jako obywateli drugiej kategorii.
W czasie starć w ostatnich dniach zginęło co najmniej tysiąc osób. Doszło
do ataku na bazę sił pokojowych ONZ w stanie Dżunkali, trwają też walki na polach
naftowych. Zwierzchnicy chrześcijańscy Południowego Sudanu apelują do polityków, by
nie podsycali napięcia, ale zdecydowanie weszli na drogę porozumienia i dialogu. Przypominają
zarazem, że walka o władzę ma także swój wymiar materialny, ponieważ kraj ten jest
niezwykle bogaty w ropę naftową. Jak donosi Radio Katolickie w Sudanie, wzywając do
współpracy biskupi katoliccy podkreślają z mocą: „Nie jesteśmy ani Nuerami, ani Dinka.
Jesteśmy członkami jednego Ciała Chrystusa, a nasz kraj potrzebuje dialogu”.