Niosąc pomoc uchodźcom musimy pamiętać nie tylko o ich potrzebach materialnych, ale
i duchowych. Chrześcijańskie miłosierdzie jest czymś więcej niż filantropią. Wskazuje
na to kierujący watykańską dykasterią charytatywną kard. Robert Sarah. Przewodniczący
Papieskiej Rady „Cor Unum” wizytował ostatnio leżące na terytorium Libanu obozy dla
syryjskich uchodźców.
„Sytuacja jest tragiczna. Wojna wciąż trwa i prowokuje
biedę oraz ogromne cierpienia, szczególnie dzieci, które straciły rodziców, i kobiet,
które straciły mężów. Musimy pomóc tym ludziom! Byliśmy m.in. w Dolinie Beka po to,
by zdać sobie sprawę, jak realnie możemy pomóc cierpiącym uchodźcom – mówi kard. Sarah.
- Prowadzimy tam szpital, który oferuje pomoc medyczną prawie 4 tys. dzieci. Zakupiliśmy
też potrzebne leki. To wsparcie musi być kontynuowane. Trzeba więcej lekarstw, żywności
i innych rzeczy koniecznych do codziennego życia. Bez naszej pomocy miejscowa Caritas
nie jest w stanie sprostać temu wyzwaniu. Szczególnie teraz, kiedy nadszedł ostry
atak zimy, nie wystarczy dać syryjskim uchodźcom tylko leków. Potrzebują oni piecyków,
koców, ciepłych ubrań. Jestem zadowolony, ponieważ widziałem, że Caritas Libanu jest
bardzo aktywna i doskonale pracuje”.