„Apel Papieża, by wyjść na peryferie, jest dla nas silnym bodźcem. Musimy być znakiem
Chrystusa, który kocha mieszkańców Maghrebu” – czytamy w komunikacie końcowym dorocznego
spotkania biskupów Afryki północno-zachodniej. Odbyło się ono w tym tygodniu w Rzymie.
Biskupi zapoznali się z sytuacją Kościoła w różnych krajach regionu. Szczególnie dramatyczne
było świadectwo wikariusza apostolskiego w Trypolisie. Okazuje się, że konsekwencją
arabskiej wiosny jest masowy exodus chrześcijan. Ostatnio o opuszczenie kraju poproszone
zostały zakonnice pracujące w służbie zdrowia. „Nigdy nie sądziłem, że dożyję takiego
dnia, kiedy zażądają od nas opuszczenia Libii” – powiedział bp Giovanni Martinelli.
Sytuacja
chrześcijan nie jest taka sama we wszystkich krajach tego regionu. Mówi abp Vincent
Landel, ordynariusz stolicy Maroka Rabatu.
„My w Maroku nie żyjemy w katakumbach.
Mamy wolność kultu. Kościoły są pełne. To prawda, nie ma wielkiej pompy, ale modlimy
się, śpiewamy. Jest dużo młodych. Są to głównie studenci z Afryki subsaharyjskiej.
A zatem możemy żyć zgodnie ze swą wiarą. Ale jest też prawdą, że w świecie muzułmańskim
nie ma wolności religijnej. Nie ma możliwości dialogu intelektualnego. Bo o pewnych
sprawach nie można mówić. Ostatnio aresztowano protestanta, który dał swemu koledze
Biblię. Gdybym ja zachował się w ten sam sposób, kazano by mi opuścić Maroko pierwszym
samolotem. Jeśli chcemy pozostać, a trzeba pozostać, to musimy uszanować prawo tego
kraju, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Jest to jedyna droga, którą wskazuje nam
dzisiaj Pan Bóg. W całkowitej bezinteresowności” – powiedział abp Landel.