Pakistan: chrześcijanie domagają się ochrony i są zdziwieni milczeniem świata
Pakistańscy chrześcijanie wciąż są pogrążeni w żałobie po niedzielnym zamachu na anglikański
kościół w Peszawarze. Zginęły, przypomnijmy, 82 osoby, w tym 34 kobiety i siedmioro
dzieci. W całym kraju wierni gromadzą się na modlitewnych czuwaniach. Niektórzy, zwłaszcza
w większych miastach, wychodzą też na ulicę, by domagać się od rządu skutecznej ochrony.
Nie ukrywają zdziwienia milczeniem wspólnoty międzynarodowej, która z nielicznymi
wyjątkami nie zareagowała na zamach, przyzwalając tym samym na kolejne pogromy.
Przewodniczący
Pakistańskiego Przymierza Mniejszości katolik Paul Bhatti liczy na to, że rząd wreszcie
się opamięta i zapewni chrześcijanom rzeczywistą ochronę. „Jest to
w istocie najboleśniejszy i najbrutalniejszy zamach na chrześcijan w historii Pakistanu.
Udałem się osobiście do Peszawaru. Widziałem ofiary i widziałem rannych. Czegoś takiego
nie da się niczym uzasadnić. Rząd musi wreszcie zrozumieć, że nie może już dłużej
zwlekać. Był to atak terrorystyczny i okazało się, że państwo nie jest w stanie chronić
swych obywateli. Bardzo nas to niepokoi, bo to oznacza, że w tym społeczeństwie nie
mamy zapewnionego bezpieczeństwa. Ten kościół Wszystkich Świętych był w tak zwanej
czerwonej strefie, czyli należał do najbardziej zagrożonych obiektów. Jeśli nawet
temu kościołowi nie udało się zapewnić bezpieczeństwa, to oznacza to, że zagrożenia
władze nie traktują poważnie. Rząd nie jest w stanie chronić swych obywateli”.