Kard. Bertone w Syrakuzach. Własne podsumowanie kończącej się misji watykańskiego
sekretarza stanu
O Maryi pod krzyżem, jako ikonie wytrwałości w cierpieniu, zasłuchania w słowo swego
Syna i przyjmowania za dzieci wszystkich ludzi, mówił w Syrakuzach na Sycylii kard.
Tarcisio Bertone. Watykański sekretarz stanu przewodniczył tam uroczystościom 60-lecia
„cudu łez”, jaki miał miejsce na gipsowej płaskorzeźbie Niepokalanego Serca Maryi,
dając początek miejscowemu sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. Purpurat nawiązał też
do papieskiego apelu o pokój w Syrii wskazując, że łzy Maryi są znakiem współczucia
wobec umęczonych mieszkańców „padołu łez”, w jaki zmieniły się liczne zakątki współczesnego
świata. „Połączmy naszą modlitwę z modlitwą Papieża i złóżmy ją w ręce Maryi Królowej
Pokoju” – powiedział kard. Bertone.
Wizyta w Syrakuzach była dla watykańskiego
sekretarza stanu okazją do podsumowania swojej kończącej się posługi. Podczas spotkania
z dziennikarzami uznał on jej siedmioletni bilans za pozytywny, mimo własnych niedostatków
i niekorzystnych okoliczności zewnętrznych. Te ostatnie nazwał „kłębowiskiem kretów
i żmij”, czyniąc aluzję do sprawy wycieku poufnych informacji z Watykanu zwanych aferą
Vatileaks oraz oskarżeń formułowanych pod jego adresem przez różne środowiska.
„Bywają
bilanse nieco skażone przez uprzedzenia – powiedział kard. Bertone. – Jednak rzetelny
bilans musi brać pod uwagę, że sekretarz stanu jest pierwszym współpracownikiem Papieża
oraz lojalnym i wiernym wykonawcą zleconych mu zadań. To właśnie czyniłem i będę czynił”.
Włoski purpurat przyznał, że były sytuacje, w których obecnie zareagowałby odmiennie.
Z drugiej strony zaznaczył, że sekretarz stanu nie jest kimś, kto o wszystkim decyduje
i wszystko wie. Stąd niektóre sprawy rzeczywiście wymknęły się spod kontroli. „Nie
znaczy to, że nie starałem się służyć Kościołowi” – dodał kard. Bertone.