Kard. Malcolm Ranjith oskarżył wojsko Sri Lanki o strzelanie do bezbronnych ludzi,
a także o sprofanowanie katolickiej świątyni. Do gwałtownych zamieszek doszło w tych
dniach w miejscowości Weliweriya niedaleko Colombo, gdy ludność podniosła protest
przeciw chemicznym zanieczyszczeniom zrzucanym przez pobliską fabrykę. Ścieki skaziły
tam wodę pitną. Brutalna akcja wojska tłumiącego manifestację spowodowała śmierć trzech
ludzi, w tym dwóch nastolatków. 15 osób zostało rannych.
W czasie zamieszek
wojsko weszło z bronią do jednego z kościołów, gdzie schronili się demonstranci, i
obecnych tam pobiło pałkami. Incydenty te potępił arcybiskup Colombo podczas pogrzebu
jednej z ofiar, 18-letniego ucznia szkoły średniej. „To jest nie do przyjęcia i nie
do usprawiedliwienia – stwierdził kard. Ranjith. – Jesteśmy wstrząśnięci śmiercią
trzech niewinnych młodych ludzi i przygnębieni profanacją dokonaną w kościele”.
Rząd
Sri Lanki oficjalnie stwierdził, że żołnierze działali w obronie własnej. Z kolei
prezydent Mahinda Rajapaksa zapowiedział wypłacenie odszkodowań ofiarom. Jednak zdaniem
kard. Ranjitha potrzebne jest tu niezależne śledztwo i ukaranie winnych. „Właściwym
uczczeniem ofiar powinno być demokratyczne zachowanie władz w czasie kolejnych publicznych
protestów” – dodał lankijski hierarcha.