Wczorajszy wieczór w Rio de Janeiro upłynął pod znakiem Drogi Krzyżowej celebrowanej
w ramach Światowych Dni Młodzieży. Wziął w niej udział także Papież Franciszek.
Nabożeństwo
zostało przygotowane z wielki rozmachem. Fragmenty Pisma Świętego odpowiadające poszczególnym
stacjom Drogi Krzyżowej ilustrowane były teatralnym przedstawieniem każdej ze scen.
Inscenizacje zaprezentowano na 13 stacjach ustawionych wzdłuż promenady przy plaży
Copacabana. Choć w czasie przejazdu Papieża z miejsca lądowania śmigłowca na scenę
główną zebrana młodzież emanowała gigantyczną energią i radością, to już w czasie
samego nabożeństwa dominował nastrój powagi i skupienia.
Procesję otwierali
ministranci, za którymi niesiony był przez młodych przedstawicieli wszystkich kontynentów
krzyż Światowych Dni Młodzieży. Za nim podążało 36 oficerów brazylijskiej marynarki
wojennej niosących sztandary Watykanu i kraju gospodarzy. Pochód kontynuowali przedstawiciele
młodzieży wszystkich krajów niosący narodowe flagi.
Poszczególne stacje nawiązywały
zarówno do scen tradycyjnych, które wydarzyły się 2000 lat temu w Jerozolimie, jak
również do konkretnych aktualnych problemów społecznych młodzieży, jak np. obrony
życia, małżeństwa, duszpasterstwa więźniów czy osób terminalnie chorych.
Kolorowy
spektakl słowno-muzyczny, w którym wzięło udział 280 aktorów i wolontariuszy z różnych
krajów, stanowił pogłębienie przygotowanych tekstów medytacji, napisanych przez dwóch
brazylijskich sercanów: księży José Fernandesa de Oliveirę i João Carlosa Almeidę.
Oprawa muzyczna była zbiorem kompozycji zarówno klasycznych, jak i współczesnych.
Ostatnia,
XIV stacja usytuowana została na głównym podium, na którym modlił się przez cały czas
Papież Franciszek. Także tamtędy przeszła procesja z krzyżem. Został on następnie
zniesiony na dół na specjalny postument, by mógł być nadal adorowany.
Na zakończenie
Drogi Krzyżowej Papież Franciszek wygłosił homilię. Mówił w niej o krzyżu: o tym,
czym jest i w jaki sposób jest wpisany w nasze życie.
„Patrzcie, Jezus ze swym
krzyżem przemierza nasze drogi i bierze na siebie nasze lęki, problemy, cierpienia,
nawet te najgłębsze – wskazał Ojciec Święty. – Przez krzyż Jezus łączy się z milczeniem
ofiar przemocy, które nie mogą już wołać, zwłaszcza niewinnych i bezbronnych. Przez
krzyż Jezus łączy się z rodzinami, które zmagają się z trudnościami i które opłakują
tragiczną utratę swych dzieci, jak w przypadku 242 młodych ofiar pożaru [w dyskotece]
w mieście Santa María na początku tego roku. Módlmy się za nie. Przez krzyż Jezus
jednoczy się z wszystkimi, którzy cierpią głód w tym świecie, który z drugiej strony
pozwala sobie na luksus wyrzucania każdego dnia ton żywności. Przez krzyż Jezus łączy
się z tylu matkami i ojcami, którzy cierpią widząc, że ich dzieci padają ofiarą sztucznych
rajów, jak narkotyki. Przez krzyż Jezus łączy się z prześladowanymi za swą religię,
poglądy czy po prostu kolor skóry. Przez krzyż Jezus łączy się z tak wielu młodymi
ludźmi, którzy stracili zaufanie do instytucji politycznych, bo widzą egoizm i korupcję,
czy też stracili wiarę w Kościół, a nawet w Boga z powodu niekonsekwencji chrześcijan
i sług Ewangelii. Ileż cierpienia zadają Jezusowi nasze niekonsekwencje!”.
„W
krzyżu Chrystusa jest cierpienie, ludzki grzech, w tym i nasz” – wskazał Papież. Podkreślił,
że Jezus „przyjmuje wszystko z otwartymi ramionami, bierze na siebie nasze krzyże
i mówi nam: Odwagi! Nie niesiesz ich sam! Niosę je wraz z tobą”. W Chrystusowym krzyżu
– przypomniał Franciszek – „jest cała miłość Boga, jest Jego ogromne miłosierdzie.
A jest to miłość, na której możemy polegać, w którą możemy wierzyć”. Mamy zaufać Jezusowi,
bo „On nikogo nie zawiedzie”.
„Ale krzyż zachęca nas także, byśmy dali się
zarazić tą miłością, uczy nas zatem patrzeć na bliźniego zawsze z miłosierdziem i
miłością, zwłaszcza na tych co cierpią, potrzebują pomocy, na tych co czekają na słowo,
na gest – kontynuował Papież. – Krzyż skłania nas do wychodzenia z zamknięcia w sobie
i pójścia do nich, wyciągnięcia ręki. Wiele twarzy, jak widzieliśmy na tej Drodze
Krzyżowej, towarzyszyło Jezusowi, gdy szedł na Kalwarię: Piłat, Szymon Cyrenejczyk,
Maryja, kobiety... Pytam cię dzisiaj: kim chcesz być? Chcesz być jak Piłat, który
nie odważył się iść pod prąd, by ocalić życie Jezusa, i umył ręce? Powiedz: jesteś
z tych, co umywają ręce, udają roztargnienie i patrzą w drugą stronę? Czy jesteś jak
Cyrenejczyk, który pomaga Jezusowi nieść to ciężkie drzewo, jak Maryja i inne kobiety,
które nie lękają się towarzyszyć Jezusowi z miłością, z czułością aż do końca? Jak
który z nich chcesz być? Jak Piłat, jak Cyrenejczyk, jak Maryja? Jezus patrzy teraz
na ciebie i mówi: Chcesz mi pomóc nieść krzyż?”.