Wręcz euforycznie przywitali Papieża Franciszka Brazylijczycy, którzy zostali wpuszczeni
do wojskowej części lotniska Galeão w Rio de Janeiro, by na miejscu śledzić pierwsze
kroki nowego Papieża w Ameryce Łacińskiej. Ojciec Święty punktualnie o godz. 16:00
miejscowego czasu ukazał się w drzwiach samolotu Alitalii. Zaczęła się tym samym papieska
wizyta w Brazylii, jak się okazuje, pełna zaskakujących sytuacji.
Tuż po zejściu
Papieża po schodach samolotu został on powitany przez prezydent Brazylii Dilmę Rousseff.
Zgodnie z planem Papież miał zamkniętym samochodem przejechać do katedry, gdzie miał
przesiąść się do otwartego papamobile.
Pierwsze poważne zaskoczenie nastąpiło
wówczas, gdy pośród czarnych samochodów papieskiej kolumny pojawił się mały srebrny
Fiat Idea wyprodukowany w 2012 r. w Brazylii. To właśnie w nim Ojciec Święty zajął
miejsce.
Po drodze Franciszek pozdrawiał przez otwarte okno zgromadzonych.
Pojawiły się jednak problemy. Na trasie przejazdu zabrakło kordonów policji, w niektórych
miejscach nie zatrzymano normalnego ruchu. Prawdopodobnie z tego powodu prowadzący
kolumnę samochód zjechał w pewnym momencie na niewłaściwy pas jazdy i utknął między
miejskimi autobusami. Brak wystarczających sił policyjnych spowodował wprost inwazję
zebranych na ulicy ludzi na papieski samochód. Zapanował totalny chaos, a niezrażony
niczym Papież pozdrawiał w tym czasie tych, którym udało się przedrzeć przez osobistą
ochronę Franciszka aż do otwartego w samochodzie okna.
Gdy kolumnie udało się
z dużym opóźnieniem dojechać do katedry, Papież przesiadł się do otwartego samochodu,
który normalnie służy mu w czasie środowych audiencji na Placu św. Piotra w Watykanie.
Na tym odcinku przejazdu Franciszek wielokrotnie zatrzymywał się, by podnieść i ucałować
podawane mu małe dzieci. Na ostatnim etapie przejazdu ponownie przesiadł się do zamkniętego
samochodu, a następnie do wojskowego śmigłowca, którym odleciał bezpośrednio do rezydencji
prezydent Dilmy Rousseff. Tam, w obecności licznej delegacji przedstawicieli władz
i korpusu dyplomatycznego Papież wygłosił swoje pierwsze oficjalne przemówienie. Podkreślił
w nim m.in., że Chrystus ufa młodzieży i powierza jej przyszłość swojej misji. Prosił
o empatię niezbędną do nawiązania dialogu z przyjaciółmi.
Nie byłoby Światowych
Dni Młodzieży, gdyby nie było rzeszy wolontariuszy. Niektórzy z nich przybyli do Rio
de Janeiro kilka miesięcy temu, by wspomóc miejscowy Kościół i służby publiczne w
przeprowadzeniu tego jakże skomplikowanego logistycznie przedsięwzięcia. Wśród wolontariuszy
nie brakuje Polaków.:
„Wolontariusze mają codziennie bardzo dużo ważnych zadań
– wyjaśnia jedna z nich, Paulina Puchacz. – Każdy wolontariusz jest tutaj bardzo potrzebny.
Muszą np. stać przy punktach informacyjnych, by wskazywać drogę pielgrzymom i ludziom,
którzy tutaj przychodzą na spotkania z Papieżem i Drogę Krzyżową. Musza także obsługiwać
lotniska, kiedy przybywają nowi pielgrzymi. Tłumaczą im, gdzie śpią, prowadzą do miejsc
zakwaterowania. Wiadomo, my jesteśmy tu dłużej niż pielgrzymi, znamy miasto, bardziej
się orientujemy. Wolontariusze rozdają też pakiety pielgrzyma. Jest tam książka liturgiczna,
przewodnik po Rio, czapka, specjalny termos na wodę, który można uzupełniać. Jest
tam też krzyżyk i koszulki, w kolorach do wyboru, niebieska, zielona albo żółta”.
Dzisiejszy dzień pobytu Papieża na brazylijskiej ziemi jest przeznaczony
na aklimatyzację i odpoczynek. Franciszek nie ma zatem żadnych oficjalnych zajęć,
co nie znaczy, jak stwierdził watykański rzecznik, że wykluczone są wszelkie niespodzianki.
Ale o tym dowiemy się pewnie później. Jutro Ojciec Święty odwiedzi narodowe sanktuarium
w Aparecidzie.