2013-07-08 16:07:23

Papież Franciszek na Lampedusie: przestroga przed globalizacją obojętności


„Imigranci, którzy zginęli w morzu, z owych łodzi, które zamiast być drogą nadziei stały się drogą śmierci... Taki tytuł pojawił się w gazetach! Kiedy przed kilku tygodniami doszła do mnie ta wiadomość, niestety tyle razy się powtarzająca, wciąż wracała mi ta myśl jak kolec boleśnie kłujący serce. Poczułem wtedy, że muszę tu przybyć dzisiaj, by się modlić, by okazać bliskość, ale także, by obudzić nasze sumienia, żeby to, co się stało, już się nie powtórzyło. Niech się już nie powtórzy, bardzo proszę!”.

Tak w homilii na Mszy na Lampedusie Franciszek wyjaśnił przyczyny i cele swojej pierwszej podróży apostolskiej. Wyspa należy do Włoch, ale jest położona właściwie bliżej Afryki niż Sycylii i stanowi pierwsze miejsce, gdzie docierają ludzie uciekający przez morze z Czarnego Lądu.

„Papież ma spotkać wszystkich imigrantów, których jest tu teraz 114, w tym 75 niepełnoletnich w wieku od 13 do 16 lat” – informował wczoraj watykański rzecznik prasowy. Liczba, którą podał wieczorem ks. Federico Lombardi, zwiększyła się jeszcze dzisiejszego rana, i to ponad dwukrotnie, bo dopłynęło tu łodzią dalszych 166 osób. Jest to zresztą na Morzu Śródziemnym ciągły ruch. Wczoraj wieczorem do Porto Palo, wysuniętego najbardziej na południe punktu Sycylii, dotarło 120 migrantów.

Papież przyleciał na Lampedusę rano samolotem z rzymskiego lotniska Ciampino. Po wylądowaniu popłynął statkiem patrolowym, który w ciągu ostatnich ośmiu lat przetransportował 30 tys. rozbitków wyłowionych z morza, przewożąc ich czasem nawet po dwustu. Ojciec Święty zatrzymał się przy pomniku nazwanym Bramą Europy, gdzie dla uczczenia pamięci ofiar morza, których liczbę szacuje się na 20 tys., wrzucił do wody wieniec z białych i żółtych chryzantem. Statkowi towarzyszyło 120 łodzi rybackich, które nieraz ratują życie migrantów.

Wraki takich łodzi znalazły się też na terenach sportowych Arena, miejscu, gdzie Franciszek sprawował liturgię. Z ich drewna wykonano użyty podczas Eucharystii kielich i pastorał, a ze sterów pulpit. Fioletowe szaty liturgiczne wskazywały zarówno na intencję Mszy za zmarłych, jak i na jej charakter wyraźnie pokutny.

Wśród imigrantów są liczni muzułmanie. W homilii Papież nawiązał do ich obecności, przypominając, że dziś wieczorem wyznawcy islamu rozpoczynają miesiąc postu Ramadan. Życzył im duchowych owoców tego okresu, zapewniając o trosce Kościoła o bardziej godne życie dla nich i ich rodzin. Nawiązał następnie do dwóch pytań, które Bóg zadał ludziom na samym początku dziejów zbawienia, w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju: „Gdzie jesteś Adamie?” i „Kainie, gdzie jest twój brat?”. Są one skierowane do ludzi zdezorientowanych sytuacją powstałą po grzechu. „Dziś także wielu z nas jest zdezorientowanych, nie wyłączając również mnie” – powiedział Franciszek.

„«Gdzie jest twój brat? Głos jego krwi woła ku Mnie» – mówi Bóg. To nie jest pytanie do innych, ono jest do mnie, do ciebie, do każdego z nas – kontynuował Ojciec Święty. – Ci nasi bracia i siostry usiłowali wyjść z trudnych sytuacji, by znaleźć trochę wytchnienia i pokoju. Szukali lepszego miejsca dla siebie i swych rodzin, a znaleźli śmierć. Ileż razy ci, którzy tego szukają, nie znajdują zrozumienia, przyjęcia, solidarności! A ich głosy wznoszą się ku Bogu! Jeszcze raz dziękuję wam, mieszkańcy Lampedusy, za solidarność! Słyszałem dopiero co jednego z tych braci. Zanim tu dotarli, przeszli przez ręce handlarzy, tych, którzy wykorzystują ubóstwo innych i dla których jest ono źródłem zysku. Ileż wycierpieli! A niektórzy nie zdołali dotrzeć!”.

Papież zwrócił uwagę na powszechny dziś zanik poczucia odpowiedzialności:

„Ale Bóg pyta każdego z nas: «Gdzie jest krew twojego brata, która woła ku Mnie?». Dziś nikt na świecie nie czuje się za to odpowiedzialny. Straciliśmy poczucie braterskiej odpowiedzialności. Popadliśmy w obłudną postawę kapłana i sługi ołtarza, o których mówił Jezus w przypowieści o miłosiernym Samarytanina: patrzymy na brata wpół umarłego na skraju drogi, myślimy może: «Ale to biedaczek» i idziemy dalej, to nie nasze zadanie. Uważamy, że jesteśmy w porządku i tym się uspokajamy. To kultura dobrobytu prowadzi nas do myślenia o sobie samych, znieczula nas na wołanie innych. Sprawia, że żyjemy w mydlanych bańkach, które są ładne, ale są niczym, są złudzeniem tego, co próżne, tymczasowe, co prowadzi do obojętności na innych, co więcej, do globalizacji obojętności. W tym zglobalizowanym świecie popadliśmy w globalizację obojętności! Przyzwyczailiśmy się do cierpienia innych. Nas ono nie dotyczy, nie interesuje. To nie nasza sprawa!”.

Do tego rachunku sumienia, opartego na Bożych pytaniach z Księgi Rodzaju, Franciszek dodał jeszcze jedno:

„Ale chciałbym, żebyśmy sobie zadali jeszcze trzecie pytanie: «Ktoś z nas płakał z powodu tego faktu i innych podobnych? Kto opłakiwał śmierć tych braci i sióstr? Kto płakał za tych, co byli na łodzi? Za młode matki z dziećmi? Za tych mężczyzn, którzy pragnęli czegoś na utrzymanie swych rodzin?». Jesteśmy społeczeństwem, które zapomniało, jak płakać, jak współczuć. Globalizacja obojętności odebrała nam zdolność do płaczu».

Papież zakończył homilię modlitwą o Boże przebaczenie. Na koniec Mszy modlił się jeszcze przed figurą Maryi Gwiazdy Morza za migrantów i o odpuszczenie popełnionych wobec nich grzechów, jak też o braterstwo i pokój na świecie. Po południu powrócił z Lampedusy do Watykanu.

ak/ rv, ansa, afp








All the contents on this site are copyrighted ©.