Rzym: kończy się proces beatyfikacyjny wietnamskiego kardynała
Jutro w rzymskiej bazylice św. Jana na Lateranie zakończy się diecezjalny etap procesu
beatyfikacyjnego wietnamskiego kardynała François-Xaviera Nguyena Van Thuana. Zmarły
11 lat temu były arcybiskup Sajgonu, a następnie przewodniczący Papieskiej Rady Iustitia
et Pax był przez 13 lat więźniem komunistycznego reżimu w swej ojczyźnie. Mówi postulator
w jego procesie beatyfikacyjnym Waldery Hilgeman.
„Był więźniem reżimu komunistycznego
w Wietnamie. Został uwięziony bez sprawiedliwego procesu. Aż dziewięć lat spędził
w totalnym odizolowaniu. Była to kara za to, że nie chciał zaprzeć się swojej wiary
i pójść na najmniejszy nawet kompromis - Mówi postulator w procesie beatyfikacyjnym
Waldery Hilgeman. - Słynny jest krzyż pektoralny kardynała, który po swym uwolnieniu
chętnie pokazywał. Stał się on symbolem jego uwięzienia. Wykonał go sam w więzieniu
z kawałeczków drewna, które dostał od swych strażników. A za łańcuch posłużył mu zwykły
drut elektryczny. Kiedy został kardynałem, nadal cały czas nosił ten krzyż jako symbol
swego uwięzienia i zarazem swej duchowości. Kard. Van Thuan jest dla Wietnamczyków
bohaterem, biskupem-męczennikiem nadziei. Mimo tylu lat więzienia nie stracił nadziei,
nigdy nie odrzucił Kościoła i nie wyparł się wiary. Jest przykładem dla tego narodu,
który wciąż nie żyje w pełnej wolności religijnej”.
Kard. Van Thuan zmarł po
ciężkiej chorobie w 2002 r. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się osiem lat później.
Wietnamski hierarcha zawsze cieszył się opinią „żywego męczennika”, a o tym, że był
„wzorem świętości”, mówiono już podczas Mszy żałobnej. Kard. Joseph Ratzinger wspominał
go jako „wyjątkowego proroka chrześcijańskiej nadziei”.