Poranna Msza papieska: Bóg ma swój sposób na wejście w nasze życie
Pan wzywa nas, byśmy byli cierpliwi i nieskazitelni, chodząc wciąż w Jego obecności
– wyjaśnił dziś Papież w porannej homilii. Ponadto podkreślił, że Bóg ma swój sposób
na to, by wejść w nasze życie. Na Mszy w kaplicy Domu św. Marty byli, podobnie jak
wczoraj, pracownicy watykańskiej służby zdrowia.
Papież nawiązał do dwóch
postaci z dzisiejszych czytań mszalnych: do Abrahama, w życie którego Pan wchodził
powoli, obiecując mu syna, gdy ten miał 99 lat, i do trędowatego, w życie którego
wkroczył nagle z darem uzdrowienia. „Kiedy Bóg przychodzi, nie zawsze robi to w ten
sam sposób. Nie ma jednego protokołu postępowania Boga w naszym życiu” – dodał Ojciec
Święty.
„Bóg zawsze wybiera swój własny sposób na wejście w nasze życie. Bardzo
często robi to powoli, tak tracimy cierpliwość: «Ależ Panie, kiedy?». I modlimy się,
modlimy… A On nie wkracza ze swoim działaniem w nasze życie. Innym razem, kiedy myślimy
o tym, co nam Bóg obiecał, jest to tak wielkie, że niedowierzamy, jesteśmy trochę
sceptyczni i jak Abraham – uśmiechamy się w ukryciu. Jak mówi pierwsze czytanie, zasłonił
on twarz i roześmiał się… Ta odrobina sceptycyzmu: «Ależ jak ja, prawie stuletni,
będę miał syna, a jak moja żona w wieku 90 lat urodzi syna?»„ – powiedział Ojciec
Święty.
Papież dodał, że często, gdy Bóg nie interweniuje, stajemy się
niecierpliwi i sceptycznie podchodzimy do Jego obietnicy, że będzie stale obecny w
naszym życiu.
„Ale tego nie robi, nie może tego zrobić sceptykom. Pan się
nie spieszy. On także, w relacji do nas, ma dużo cierpliwości. Nie tylko my musimy
być cierpliwi: On także! On na nas czeka! I czeka na nas do końca życia! Pomyślmy
o dobrym łotrze. Właśnie na końcu życia rozpoznał Boga. Bóg kroczy z nami, ale bardzo
często nie daje się zobaczyć, podobnie jak było z uczniami zmierzającymi do Emmaus.
Bóg jest zaangażowany w nasze życie – to jest pewne! – ale często tego nie widzimy.
To wymaga od nas cierpliwości. Ale Bóg, który kroczy razem z nami, także ma wiele
cierpliwości wobec nas” – powiedział Papież.
Ojciec Święty zauważył, że często
przychodzą trudne dla nas chwile, ciemna noc, podczas której chcemy „zejść z Krzyża”.
Wtedy warto pamiętać, że „noc jest najciemniejsza właśnie przed świtem. Zawsze, kiedy
schodzimy z Krzyża, robimy to pięć minut przed nadejściem wybawienia, w chwili największej
niecierpliwości”:
„Jezus na Krzyżu słyszał, że Go prowokują: «Zejdź, zejdź!
Chodź!». Trzeba cierpliwości aż do końca, bo On ma cierpliwość wobec nas. Zawsze przychodzi,
jest z nami związany, ale robi to na swój sposób i właśnie wtedy, kiedy uzna, że to
już najlepszy moment. I tylko mówi nam to, co powiedział Abrahamowi: «Krocz w mojej
obecności i bądź doskonały», bądź nieskazitelny – to jest właściwe słowo. Krocz w
mojej obecności i staraj się być nieskazitelny. To jest właśnie droga z Chrystusem
i On przychodzi, ale musimy wyczekiwać, wyczekiwać momentu, krocząc wciąż w jego obecności
i starając się być nieskazitelnymi. Prośmy Pana o tę łaskę kroczenia zawsze w jego
obecności, starając się być nieskazitelnymi” – powiedział Papież.