Miłość nieprzyjaciół nie jest łatwa, ale właśnie tego chce od nas Jezus. Przypomniał
o tym Papież Franciszek podczas porannej Mszy w Domu św. Marty. Uczestnikami liturgii
byli pracownicy Prefektury Spraw Ekonomicznych Stolicy Apostolskiej oraz Muzeów Watykańskich.
Jak można miłować, gdy ktoś decyduje o bombardowaniu, w którym ginie wiele
osób? Jak można kochać, gdy ktoś z miłości do pieniędzy uśmierca starców, blokując
im dostęp do leków? Od tych pytań wyszedł w swej homilii Ojciec Święty, wskazując,
że przykazanie miłości nieprzyjaciół nie jest łatwe; idzie pod prąd naszej natury
i często zostawia w nas wrażenie, że Jezus żąda od nas zbyt wiele.
„Myślimy:
to jest dla zakonnic klauzurowych, które są święte, dla jakiejś uświęconej duszy,
ale nie dla zwyczajnego życia – mówił Papież. – A tymczasem powinno być! Jezus mówi:
«Nie! Musimy tak czynić! Bo w przeciwnym razie jesteście jak celnicy i poganie. Nie
jesteście chrześcijanami!»”
Jak więc miłować nieprzyjaciół? Po pierwsze, wskazał
Papież, Jezus poleca naśladować bezstronną sprawiedliwość Boga Ojca, który „sprawia,
że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych
i niesprawiedliwych”. Drugim wzorem do naśladowania jest sam Jezus, który przebacza
swoim nieprzyjaciołom. Dojść do takiej doskonałości można przede wszystkim przez modlitwę.
„Modlić
się! To właśnie zaleca Jezus: «Módlcie się za waszych nieprzyjaciół, za tych, którzy
was prześladują! Módlcie się!». I mówić Bogu: «Przemień mu serce. On ma serce z kamienia,
ale przemień je, daj mu serce z ciała, które by odczuwało i kochało» – kontynuował
Franciszek. – Pozostawiam to pytanie, a każdy niech odpowie w swoim sercu: Czy modlę
się za moich nieprzyjaciół? Czy modlę się za tych, którzy są mi nieżyczliwi? Jeśli
odpowiemy «tak», to powiem: Idź dalej, módl się więcej, bo to dobra droga. Jeśli natomiast
odpowiedź brzmi negatywnie, Pan powie: «Biedaczku, ty też jesteś nieprzyjacielem innych»”.
Problemem, jak zauważył Franciszek, mogą tu być bardzo poważne krzywdy, jakich
się doznało, albo zło, które godzi w całą ludzkość. Wówczas pragniemy, by nadal obowiązywało
prawo „oko za oko i ząb za ząb”. A przecież – zauważył Papież – sam Jezus zgodził
się na taką utratę, uniżenie, stając się człowiekiem. Takie „zubożenie” nie jest według
kryteriów świata żadnym interesem, ale właśnie w tym uniżeniu otrzymujemy łaskę i
stajemy się uczestnikami tajemnicy zbawienia.
„Przez przebaczenie, miłość
nieprzyjaciół stajemy się biedniejsi: miłość nas zubaża, ale to ubóstwo jest nasieniem
urodzaju i miłości do innych – wyjaśnił Ojciec Święty. – Podobnie jak ubóstwo Jezusa
stało się łaską zbawienia dla nas wszystkich, bogactwem... My, którzy dziś jesteśmy
na Mszy, pomyślmy o naszych nieprzyjaciołach, o ludziach nam nieżyczliwych. Byłoby
dobrze ofiarować tę Mszę za nich: Jezus, Jego ofiara właśnie za nich, za tych, którzy
nas nie kochają. A także za nas, aby Pan nauczył nas tej tak trudnej, a zarazem tak
pięknej mądrości. Ona upodabnia nas do Boga, do naszego Ojca, który sprawia, że słońce
Jego wschodzi nad wszystkimi, dobrymi i złymi. I upodabnia nas do Syna, Jezusa, który
w swoim uniżeniu stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić”.