IOR nie jest w ścisłym sensie „bankiem watykańskim “ – mówi jego prezes
Instytut Dzieł Religijnych (IOR), czyli tzw. „bank watykański”, opublikuje w październiku,
jak każda inna instytucja finansowa, roczny raport na swojej stronie internetowej.
Zapowiedział to jego obecny prezes, niemiecki finansista Ernst von Freyberg. W wywiadzie
dla Radia Watykańskiego potwierdził on „tolerancję zero dla prania brudnych pieniędzy”.
Poinformował, że o wszystkich podejrzanych o to przypadkach jest systematycznie informowany
i ma cotygodniowe spotkania z odpowiedzialnym za walkę z tym zjawiskiem. Wyjaśnił
też, dlaczego IOR nie jest w ścisłym znaczeniu bankiem.
„IOR jest tym samym,
czym był od chwili ustanowienia go w 1942 r. – powiedział von Freyberg. – Robi tylko
dwie rzeczy. Pierwsza to przyjmowanie depozytów swoich klientów i ich przechowywanie.
Przede wszystkim jesteśmy swoistym urzędem «rodzinnym», który strzeże funduszów członków
rodziny. A ta rodzina to Stolica Apostolska, instytucje z nią związane, zwłaszcza
zgromadzenia zakonne prowadzące działalność w skali światowej, duchowni i pracownicy
Watykanu. Nasza druga usługa dotyczy opłat. Znaczy to, że dokonujemy przelewu funduszy,
w szczególności instytucji watykańskich i zgromadzeń prowadzących działalność rozrzuconą
po świecie, w miejsca gdzie ją prowadzą. Nie jesteśmy bankiem. Nie udzielamy pożyczek,
nie dokonujemy bezpośrednich inwestycji, nie prowadzimy spekulacji walutowych czy
towarowych. Możemy zwrócić pieniądze naszym klientom w każdej chwili”.