Trzech na dziesięciu nowo wyświęconych w USA księży urodziło się poza granicami tego
kraju. Przeciętny wiek tegorocznego neoprezbitera przekracza tam 35 lat – wynika z
dorocznych badań przeprowadzonych przez sekretariat amerykańskiego episkopatu ds.
księży, życia Konsekrowanego i powołań. W tym roku święcenia kapłańskie przyjmie w
Stanach Zjednoczonych około pięciuset diakonów.
Nawiązując do ewangelicznej
przypowieści mówią o sobie, że są robotnikami winnicy Pańskiej najętymi około godziny
trzeciej po południu. Wielu ma za sobą karierę zawodową. Są wśród nich lekarze, nauczyciele,
finansiści, księgowi czy agenci ubezpieczeniowi. Niektórzy są wdowcami, inni nigdy
nie byli w związkach małżeńskich.
Zapytani o przyczynę wzrostu średniej wieku
neoprezbiterów twierdzą, że dzisiejsza kultura poprzez m.in. gry video pomaga mężczyznom
wydłużać okres wieku młodzieńczego. Uważają również, że jako Kościół musimy być bardziej
aktywni w mówieniu młodym o powołaniu. Zapytany o największe stojące przed nim wyzwanie
diakon Phillip Ganir, z pochodzenia Filipińczyk, stwierdza, że jest nim pomaganie
ludziom odpowiadać na pytanie, dlaczego warto być katolikiem. Z kolei diakon Michael
Fragoso, który w wieku czterech lat wyemigrował z Kuby, chce sprowadzać do Kościoła
tych, którzy od niego odeszli. Czasem mu się wydaje, że katolicy, którzy porzucili
swoją wiarę, stanowią drugie co do liczebności wyznanie w Stanach Zjednoczonych. W
przeprowadzonych badaniach wzięło udział 75 proc. spośród 500 kandydatów, którzy w
tym roku otrzymają święcenia kapłańskie w Stanach Zjednoczonych.