Już po raz siódmy biuro prasowe Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej organizuje warsztaty
„Kościół bez tajemnic”. Są przeznaczone dla dziennikarzy zajmujących się problematyką
kościelną czy wprost pracujących w mediach katolickich. O miejscu Kościoła i jego
roli w przestrzeni medialnej mówi rzecznik prasowy Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej
ks. Piotr Kieniewicz MIC.
- Media i Kościół zarówno
w naszym kraju, ale także globalnie rzecz ujmując, bardzo się
od siebie różnią, a jednak mają wiele wspólnego. Coś musi być w stwierdzeniu, że przeciwieństwa
się przyciągają…
- Świat mediów z jednej strony opisuje rzeczywistość,
w której żyjemy, a z drugiej dąży do jej ukształtowania wedle jakiegoś przemyślanego,
albo nieprzemyślanego, scenariusza. Opinia publiczna jest kształtowana przez media,
czy one tego chcą, czy nie chcą. W gruncie rzeczy obecność Kościoła w świecie jest
dosyć podobna. Usiłuje on dotrzeć do żyjącego w nim człowieka, a jednocześnie go ukształtować.
Jedni i drudzy próbują osiągnąć to, co nazywamy niekiedy „rządem dusz”, jednocześnie
nieustannie mówiąc o misji.
- Misja zarówno w Kościele, jak i w mediach
jest niezwykle istotna – by nie powiedzieć pierwszorzędna, ale czy księdza zdaniem
człowiek może skupić się na wypełnianiu tejże misji, gdy w grę wchodzą naprawdę duże
pieniądze?
- Rzeczywiście trzeba mieć świadomość, że w grę wchodzi operowanie
znacznymi pieniędzmi. Niektórzy mówią, że media to biznes, wielki biznes, ale w gruncie
rzeczy tylko biznes. Niewątpliwie świat mediów operuje znacznymi środkami finansowymi,
bo też znacznych finansów wymaga. Jeśli brakuje zmysłu w tym względzie, nie ma szans
na rozwój. A jednak, czy można traktować media jako czysty biznes? Środowiska kościelne
raz po raz próbują stworzyć pisma lub stacje nadawcze, bazując na zaangażowaniu wolontariuszy,
a ignorując niejako te finansowe realia.
- Poniekąd to prawda, jednak
wbrew opinii niektórych Kościół nie dysponuje takimi pieniędzmi, jak media
komercyjne.
- Trudno się dziwić zatem, że próbuje się wkręcić w te komercyjne
i publiczne media. Niektórzy mówią wręcz, że Kościół na media jest skazany, przynajmniej
na współpracę z nimi, jeśli nie na prowadzenie własnych. Jednak też media, jeśli tylko
nie ignorują istnienia Kościoła, także muszą z nim współpracować… i ta współpraca
łatwa nie jest. Ma ona swoje momenty jasne i ciemne, bo każda ze stron ma niekiedy
trudności w dążeniu do kompromisu, bądź zrozumieniu racji drugich.
- Skoro
ksiądz tak mówi, to czy ta współpraca, mimo oczywiście najlepszych intencji,
jest możliwa?
- Rzeczywiście wygląda tak, jakby istniał pewien konflikt
interesów – z jednej strony chęć przyciągnięcia czytelników, zwiększenia nakładów,
a drugiej strony pewna świadomość misji. Czy to się da pogodzić, a jeśli tak, to w
jaki sposób? Czy te działania dla zwiększenia popularności nie odbywają się kosztem
wartości przekazywanych w piśmie, radiu czy telewizji? No, bo czy da się pogodzić
skłonność do umieszczenia tzw. „świeżego trupa” na pierwszej stronie – bo, jak się
mówi, „nic bardziej pisma nie ożywi” – z misją zbawienia świata?
- …a
czy mógłby ksiądz podać jakiś konkretny, namacalny przykład?
- Powiedzmy
sobie tak: problem dal się zauważyć przy okazji próby stworzenia katolickiego holdingu
medialnego pod kuratelą episkopatu Polski. To była próba, która zakończyła się niemal
całkowitym fiaskiem. Pozostała część sieci radiowej… to przykro mówić, ale na niezbyt
wysokim poziomie. Telewizja została sprzedana wówczas koncernowi Murdocha. Czemu to
przedsięwzięcie się nie udało? Czemu nie udało się stworzyć pod auspicjami Konferencji
Episkopatu Polski katolickiego dziennika, zwłaszcza, że jeszcze na samym początku
istniało pismo „Słowo Powszechne”, jakoś jednak łączone ze środowiskiem katolickim?
-
W takim razie prosiłbym, aby ksiądz nakreślił teraz ramy tegorocznych
warsztatów, bo skoro są to warsztaty, to jakiś praktyczny wymiar tego spotkania zapewne
istnieje.
- Trzeba sobie postawić pytanie, czego tak naprawdę oczekujemy
od mediów i czy media katolickie w ogóle się w tych oczekiwaniach mieszczą? Czy media
popularne są profesjonalne? Na czym polega, czy ma polegać, profesjonalizm dziennikarza?
Jak to ma być z tym profesjonalizmem w przypadku dziennikarza katolickiego? Warto
też w końcu się zapytać, jak budować opiniotwórczy holding katolicki, tzn. czy możemy
coś zrobić w tym względzie? Jak prowadzić profesjonalnie portal internetowy i jak
w tym wszystkim zachować własną tożsamość, pozwalając jednocześnie na zaistnienie
w mediach tym, którzy myślą nieco inaczej. Do tego będziemy jak zawsze zapraszać ludzi,
którzy zarówno od teoretycznej, jak i praktycznej strony omówią, pokażą to, co w naszym
przekonaniu jest ważne. Zaprosimy także uczestników spotkania do wspólnej, profesjonalnej,
a jakże, zabawy. Mamy nadzieję, że nasi uczestnicy poszerzą i rozwiną swój dziennikarski
warsztat, ale też, i to chyba jest najważniejsze, poszerzą swoje rozumienie Kościoła,
będą go lepiej znać i czuć.