Wciąż niespokojna jest sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej. Rosną obawy, że
konflikt przybierze wymiar wojny religijnej, na czym wydaje się zależeć niektórym
ugrupowaniom dążącym do jeszcze większego pogłębienia destabilizacji w kraju. Mieszkańcy
apelują do wspólnoty międzynarodowej o konkretną pomoc. W całym kraju trwają też modlitwy
i spotkania w intencji pokoju.
„W ubiegłym tygodniu w mieście zabito wielu
cywilów. Teraz powoli przywracany jest porządek, a co za tym idzie wraca spokój. Jednak
ludzie boją się o swój los. Króluje powszechny brak bezpieczeństwa. Wielu ludzi wciąż
na noc ucieka do buszu, gdzie czuje się bezpieczniej, chroniąc się między drzewami.
Zostawiają swe domy i chronią się w polach – mówi pracująca w Bouar karmelitanka pragnąca
zachować anonimowość ze względu na swe bezpieczeństwo. – Niestety ci, co napadają
na nasze domostwa to są prawdziwi bandyci. Grabią, zabijają, strzelają. Budzą naprawdę
wielki lęk. Wśród rebeliantów jest wielu cudzoziemców, niektórzy mówią tylko po arabsku,
nie znają nawet francuskiego. To budzi przerażenie, ponieważ zdajemy sobie sprawę,
że u podstaw rebelii stoją obcy ludzie, bardzo często są to muzułmanie. Pokładamy
nadzieję w Bogu, bo tylko on może nas ochronić. Bardzo pragniemy pokoju i go potrzebujemy”.