Republika Środkowoafrykańska: eskalacja przemocy wobec chrześcijan
W Republice Środkowoafrykańskiej rebelianci z ugrupowania Seleka splądrowali w mieście
Bambari prowadzoną przez diecezję aptekę, lokalną stację radiową i biuro Caritas.
Wcześniej w pobliskiej miejscowości Bangao zaatakowali zakonnika, który naprawiał
samochód. Zażądali kluczyków, a gdy ten odmówił, doszło do rękoczynów. Ostatecznie
porzucili auto, bo nie byli w stanie go uruchomić.
O dziesiątkach podobnych
przypadków rabunków w katolickich ośrodkach poinformował bp Juan-José Aguirre Muñoz
z diecezji Bangassou. Hiszpański misjonarz czuje się również osobiście zagrożony.
W relacji dla agencji Fides zwraca uwagę, że rebelianci nie oszczędzają nikogo i niczego,
za wyjątkiem meczetów oraz muzułmańskich handlarzy, którzy skupują od nich zagrabione
mienie.
W południowo-wschodniej części kraju ludność stoi przed dramatycznym
wyborem. Może pozostać w mieście, gdzie terror szerzy Seleka, lub uciec do pobliskich
lasów, w których grasuje sekciarska Armia Oporu Pana z Ugandy, często dopuszczająca
się przemocy wobec cywilów.
Tymczasem upłynęło 72-godzinne ultimatum, jakie
Seleka dała prezydentowi Republiki Środkowoafrykańskiej. Organizacja zażądała od François
Bozizé m.in. uwolnienia jej członków przetrzymywanych w więzieniach oraz wycofania
wojsk z Bangi i okolic. Na niewiele się zdały rządowe próby negocjacji z rebeliantami.
„Ultimatum upłynęło. Chwytamy za broń” – oznajmił płk Djoma Narkoyo, jeden z przywódców
Seleki.