Wywiad z abp. Zygmuntem Zimowskim, wieloletnim współpracownikiem Josepha Ratzingera
/ Benedykta XVI
RV: W obliczu takich wydarzeń, jak rezygnacja Benedykta XVI i perspektywa
wyboru nowego Papieża, czas może na podsumowania. Ksiądz Arcybiskup
pracował zarówno z kard. Ratzingerem w Kongregacji Nauki i Wiary, jak i potem przy
boku Benedykta XVI. Czy i w jaki sposób ten pontyfikat zmienił Josepha Ratzingera
jako człowieka?
Abp Zimowski: Rzeczywiście pracowałem u boku Benedykta
XVI w dwóch okresach. W Kongregacji Nauki Wiary ponad 19 lat i teraz prawie 4 lata
jako przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia. Jak
pontyfikat zmienił Benedykta XVI? Myślę, że on się nie zmienił zewnętrznie, jedynie
tylko przez białą szatę. Zawsze był taki sam. Ale Bóg go zmienił, bo przecież, tak
ja powiedział do Piotra, aby utwierdzał braci w wierze, tak samo powiedział do Benedykta:
masz utwierdzać braci w wierze. A on do tego był bardzo przygotowany, ponieważ stał
na czele Kongregacji Nauki Wiary, był prefektem. I można by powiedzieć, że ten czas
był takim dobrym czasem przygotowania w trosce o pełnię wiary. Patrząc na Benedykta
XVI widziałem jednak w nim trochę innego człowieka. Bardziej uduchowionego, bardziej
otwartego na potrzeby ludzi i świat.
RV: W jakim kluczu powinniśmy
zatem patrzeć na rezygnację Benedykta XVI z pełnionego urzędu?
Abp
Zimowski: Wiele już mówiono i będą jeszcze mówić i pisać na temat właśnie tego
odejścia. Powiem krótko, że jest to pogłębiona i przemodlona troska o Chrystusowy
Kościół. To akt wielkiej odwagi i wiary, który lepiej zrozumiemy z perspektywy historii.
Myślę, ze historia oceni bardzo dobrze działalność kard. Ratzingera i później jego
pontyfikat. Ośmielę się powiedzieć, że może mu nada również tytuł, tak jak Janowi
Pawłowi II, Benedykt XVI Wielki. Uderzyły mnie słowa, które wypowiedział w on niedzielę
24 lutego przed modlitwą Anioł Pański, przybliżając scenę Przemienienia. „Pan wzywa
mnie, bym wstąpił na górę, aby bardziej poświęcić się modlitwie i medytacji. Ale nie
oznacza to porzucenia Kościoła. Przeciwnie – podkreślił Papież – jeśli Bóg chce tego
ode mnie, to właśnie dlatego, bym mógł nadal mu służyć z tym samym oddaniem i z tą
samą miłością”. Słowa głębokie, przemyślane. On odchodzi, ale się nie oddala od Kościoła.
RV:
Co możemy uznać za takie „kamienie milowe” tego kończącego się pontyfikatu?
Abp
Zimowski: Myślę, że takim kamieniem milowym są przede wszystkim dokumenty, które
on nam pozostawił. Musimy patrzeć na Papieża Benedykta w perspektywie jego działalności
teologicznej już jako profesora, jako kardynała. Nie sposób pominąć środowych audiencji
i niedzielnych spotkań na modlitwie Anioł Pański, które były swoistą katechezą pomagająca
w rozwiązywaniu problemów dzisiejszego świata. Musimy Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI
podziękować, że zawsze w tych momentach zwracał się do nas w języku polskim. Może
to na początku go kosztowało również trochę i czasu, i przygotowania. Ale czynił to
z miłości do naszego narodu, jak również do Jana Pawła II. Nie możemy nie wspomnieć
Roku św. Pawła, wielkiego misjonarza, który w jednym ze swoich listów napisał: „Dla
mnie żyć to Chrystus” (Flp 1, 21). Podczas Mszy inauguracyjnej 28 czerwca 2008 r.
Papież Benedykt powiedział następujące słowa: „Paweł nie jest dla nas postacią z przeszłości,
wspominaną z czcią. Jest on naszym nauczycielem apostołem i zwiastunem Jezusa Chrystusa”.
Wielkim darem dla kapłanów całego Kościoła był także ogłoszony przez Ojca Świętego
Rok Kapłaństwa. Zamykając jego obchody, Benedykt XVI podkreślił, że prezbiterzy winni
podzielać troskę Boga o ludzi. Jest to zadanie, które w pewnym sensie może być streszczeniem
misji kapłanów. Może być streszczeniem również pontyfikatu Benedykta XVI – Papież,
który podzielał troskę Boga o ludzi.
RV: Więc jakie dziedzictwo zostawia
po sobie Benedykt XVI? Jakie zadanie, które mamy realizować?
Abp Zimowski:
Myślę, że Benedykt XVI przede wszystkim zostawił nam tę wielką myśl teologiczną, tę
troskę Boga o ludzi. Troskę o pełnię wiary. Powiedziałem na początku jego pontyfikatu,
że potrzebny jest nam człowiek wielkiej wiary i człowiek wielkiego formatu, który
wskaże dzisiaj, jak żyć według wiary. Będziemy na pewno długo czerpać z wielkiej myśli
Josepha Ratzingera, Benedykta XVI. Tak jak myśmy kiedyś uczyli się na Denzingerze,
to świat powinien uczyć się na Ratzingerze.
RV: Ksiądz Arcybiskup
kierował Papieską Radą odpowiadającą za świat chorych i świat służby zdrowia.
Czy patrząc z tej perspektywy możemy powiedzieć, iż Papież pokazuje nam, że życie
to coś więcej niż tylko bycie użytecznym? Że starość to przecież nie czas stracony,
ale jeden z etapów życia, któremu można nadać sens?
Abp Zimowski:
Słuszne pytanie. Przecież Pismo Święte często mówi o starszych. „Wieńcem starców jest
wielkie doświadczenie, a chlubą ich bojaźń Pańska” – mówi Syracydes (Syr 25, 6). Starość
mimo słabości, która zdaje się ją charakteryzować, jest darem, który należy przeżywać
każdego dnia w pogłębionej dyspozycji wobec Boga i bliźniego. Przecież Jan Paweł II
zostawił nam list do ludzi starszych, do ludzi chorych. Może nie uczynił tego Benedykt
XVI, ale przez swój gest „odejścia”, żeby inaczej służyć Kościołowi, ukazał nam również
godność tego czasu bycia starszym człowiekiem. Przypominam sobie tutaj jego słowa
z posynodalnej adhortacji apostolskiej na temat Afryki. Napisał, że jest to również
okres mądrości, ponieważ przeżyte lata nauczyły wielkości i kruchości życia. A starzec
Symeon, jako człowiek wiary, z zapałem i mądrością głosi nie bolesne pożegnanie z
życiem, ale dziękczynienie za Zbawiciela świata. Również ze strony Papieża nie jest
to pożegnanie z życiem, ale, na wzór Symeona, uwielbienie Zbawiciela. Popatrzmy również
na ten okres starszych ludzi na łonie rodziny. Papież podkreślił w tej samej adhortacji
apostolskiej: „To właśnie z powodu tej mądrości, czasami nabytej za wielką cenę, ludzie
starsi mogą na różne sposoby wpływać na rodzinę. Doświadczenie prowadzi ich w sposób
naturalny nie tylko do przezwyciężenia podziałów międzypokoleniowych, ale wręcz do
potwierdzenia potrzeby współzależności międzyludzkiej. Są oni skarbem dla wszystkich
części składowych rodziny, zwłaszcza dla młodych małżeństw i dzieci”. Jakże ludzie
starsi, dziadkowie, rozumieją się z wnukami. I myślę, że tutaj jest wielkie pole do
działania i zapraszam was, drodzy dziadkowie, drogie babcie, do tego właśnie współdziałania
na łonie rodziny. Jesteście naprawdę potrzebni. I również jest potrzebne wasze cierpienie.
Tak jak ostatnio w czasie XXI Dnia Chorego mówiliśmy, że trzeba czynić dobro cierpiącemu
i trzeba czynić poprzez swoje cierpienie wiele dobra dla Kościoła i drugiego człowieka.
RV:
Mamy okres sede vacante. Jest zachęta do różnych stanów
Kościoła, do osób konsekrowanych, osób żyjących za klauzurą, do wszystkich wiernych,
by modlili się o Ducha Świętego dla gromadzących się na konklawe kardynałów.
To też jest okazja dla ludzi cierpiących, chorych i starszych, by poczuli
się „u siebie” w Kościele, by poczuli swoją rolę.
Abp
Zimowski: Bądźcie więc miłosiernymi Samarytanami dla Kościoła, drodzy chorzy,
cierpiący, i ofiarujcie swoje cierpienie w tym niezwykłym czasie dla Kościoła, aby
Bóg posłał nam dobrego Papieża. Papieża, który będzie uduchowionym człowiekiem wiary,
który poprowadzi dalej Kościół na wzór naszego Papieża bł. Jana Pawła II i na wzór
pontyfikatu Benedykta XVI, nieco innego, ale jakże głębokiego. Kiedyś Benedykt XVI
w wywiadzie dla polskiej telewizji powiedział: „To prawda, że Ojciec Święty odszedł
do Pana, ale się nie oddalił”. Tak samo i on odejdzie w cień, do celi klasztornej,
ale się nie oddali. Będzie nas wspomagał swoją modlitwą. Wracając do charakterystyki
nowego Papieża, który przyjdzie, to jeszcze raz powtarzam: uduchowiony człowiek wiary,
który będzie znał problemy świata i będzie je próbował rozwiązywać razem z kardynałami,
z biskupami. Ale przede wszystkim musi kontynuować to, co naznaczyli jego poprzednicy.
A więc troskę o pełnię wiary, troskę o dzieci i młodzież, poprzez Światowe Dni Młodzieży.
Troskę o małżeństwa, poprzez spotkania z rodzinami całego świata, jak to w ubiegłym
roku w Mediolanie, a w przyszłym roku w Filadelfii. I wreszcie troskę o ludzi chorych,
starszych. Tutaj jeszcze nawiążę do trzech encyklik Ojca Świętego Benedykta XVI. W
każdej z tych encyklik pojawiała się troska o ludzi chorych i wołanie do ludzkości,
by nie opuszczać nigdy tych, którzy potrzebują pomocy. Mówił on, że nie można usunąć
cierpienia, ale trzeba otworzyć się i to cierpienie przeżywać z Jezusem Chrystusem,
który za nas umarł i zmartwychwstał. A tę wielką teologię cierpienia ukazał nam przecież
Jan Paweł II. Nie tylko w dokumencie Salvifici doloris,ale również
poprzez ostatnie lata pontyfikatu. A więc nowy Papież powinien połączyć te dwa wielkie
pontyfikaty i czerpać z nich, patrząc w przyszłość Kościoła i świata.