Egipski jezuita: wielu muzułmanów prosi chrześcijan, by zostali na Bliskim Wschodzie
Nieustannie zmniejsza się liczba chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Na początku ubiegłego
wieku stanowili oni 20 proc. mieszkańców regionu. Obecnie szacuje się, że jest ich
o połowę mniej. W Jerozolimie i Nazarecie wyznawcy Chrystusa stanowią 2 proc. mieszkańców.
Najwięcej chrześcijan na tym terenie żyje w Libanie, gdzie stanowią 1/3 społeczeństwa.
„Świat islamu coraz radykalniej walczy z tą potęgą światową, którą definiuje
jako Zachód. A ten z kolei utożsamiany jest z chrześcijaństwem, stąd rosnące trudności”
– podkreśla islamolog i znawca tematyki bliskowschodniej, o. Samir Khalil Samir SJ.
„Im
więcej chrześcijan opuszcza dany kraj, im bardziej stają się oni mniejszością, tym
bardziej zagrożone są pewne zasady, takie jak choćby prawa człowieka – powiedział
Radiu Watykańskiemu egipski jezuita. – Wraz z kurczeniem się elementów chrześcijańskich
cofamy się nie tylko w gospodarce i polityce, ale przede wszystkim w tym, co wiąże
się z prawami człowieka: w sytuacji kobiet, wolności religijnej i wolności w ogóle,
rozwoju społecznym, prawach ludzi najuboższych i najsłabszych. Także z tego powodu
często słyszymy od muzułmanów, intelektualistów, ale nie tylko, od polityków i ludzi
kultury: Prosimy, nie wyjeżdżajcie! Zostańcie. Żyliśmy razem przez wieki. Te słowa
często słyszę”.
O. Samir podkreśla, że aby różne religie i kultury mogły żyć
razem na danym terenie, muszą się traktować jako wzajemnie ubogacenie, a nie jako
element zagrożenia. Kolejnym warunkiem jest także przestrzeganie zasady równości i
wprowadzanie prawa, które by nikogo w danym kraju nie dyskryminowało.