Ex Oriente Lux: Homer i inni, czyli o Etiopii w literaturze starożytnej
cz. 1 odc. 43
Słuchaj:
Czytaliśmy
ostatnio o Etiopii w księgach biblijnych. Ale przecież nie tylko Żydzi słyszeli o
tej krainie, wszak wieści o niej musiały krążyć także wśród Greków. Być może nawet
niektórzy wyprawiali się tam już w starożytnych czasach. A może i Etiopczycy zstępowali
ze swej wyżyny, by płynąć po Morzu Czerwonym albo wędrować w karawanach przez pustynię
w naszym kierunku, kierowani ciekawością naszego świata. Być może... By się upewnić,
trzeba sięgnąć do starych ksiąg. I tak też dziś zrobimy, zaczynając o tych najstarszych
przekazów i opinii, jakie dawni mieszkańcy naszej części świata mieli o Etiopii i
jej mieszkańcach.
Wypada nam zacząć od Homera, wszak ojcem wszelkiej literatury
i mitologii greckiej się go nazywa. O Etiopii słyszymy w kilku miejscach Homerowych
eposów. Oto najpierw w Iliadzie bogini Tetyda mówi do swego syna Achillesa
- tu w przekładzie Dmochowskiego (Warszawa: PIW, 1990): "Wczoraj opuścił Jowisz złote
nieba progi / Poszedł do Oceanu, a z nim inne bogi, / By w uczcie towarzyszył Etyjopom
czystym. / Za dwanaście dni będzie w swym domu wieczystym" (Il. 1,426nn). A
potem znów w tym samym duchu wypowiada się Iris, mitologiczna bogini tęczy i posłanka
bogów: "Nie czas - mówi - bym z wami mogła tu się cieszyć, / Muszę zaraz do kraju
Etyjopów śpieszyć, / Tam z innymi bogami do uczty zasiędę / I w stugłownych ofiarach
część moję mieć będę" (Il. 23,203nn). Już zatem około dziewiątego czy ósmego
wieku przed Chrystusem - ja słyszymy - wyobrażano sobie Etiopie jako jakąś krainę
szczęścia, gdzie Etiopczycy musieli być świetną kompanią w długich ucztach i zabawach,
skoro sam Zeus zstępował z Olimpu i się do nich wyprawiał, razem z całym swoim dworem
niebiańskim. A prawdę powiedziawszy niewiele się od tamtych czasów zmieniło: nadal
jest to przecież lud wesoły, przyjazny i pełno śmiechu zawsze na ich ustach. Co jeszcze
u Homera? W pierwszej pieśni Odysei lamentuje nasz poeta, że się na dzielnego
Odyseusza zagniewał Posejdon, bóg władający wszystkimi morzami. Przy okazji dostaje
nam się garść informacji o położeniu Etiopii. Czytajmy zatem w przekładzie Siemieńskiego:
"Szczęściem bóg ten odszedł aż na Etyjopy, / Zamieszkujące ziemi rubieże ostatnie,
/ A rozpadłe w dwóch ludów połowice bratnie. / Z tych jedni wschód, a zachód drudzy
zamieszkali; / A gdy ci hekatombę sutą wyprawiali / Z byków i kóz, Pozejdon godował
wraz z nimi" (Od. 1,26nn). W dwóch innych jeszcze miejscach wzmiankuje Homer
istnienie tej odległej krainy Etiopów, położonej gdzieś za Fenicją, Egiptem i Cyprem
(Od. 4,86), i tak chętnie odwiedzanej przez Posejdona (Od. 5,284). Miała
być to zatem kraina szczęśliwa i bardzo odległa, położona gdzieś na najdalszych krańcach
świata. Musimy jednak pamiętać, że ten świat w antycznej greckiej perspektywie był
maleńki, bo się zaczynał i właściwie zaraz kończył w obrębie basenu Morza Śródziemnego.
Dziś potrafimy ogarnąć kulę ziemską nawet na ekranie komputera, w czym nam choćby
Google Earth świetnie pomaga. W czasach homeryckich jedyne mapy to te, które
służyły żegludze po morzu wewnętrznym. Poza tym znane były tylko okoliczne krainy,
jak Persja czy Egipt, ale dalej to już tylko koniec świata, oblany nieprzemierzonymi
morzami.
Słyszeliśmy od Homera i to, że Etiopczycy tworzą dwa ludy. Teraz
musimy być ostrożni: mowa o wyobrażeniu tego, co nazywano Etiopczykami w czasach Homera,
który bynajmniej nie pisał podręcznika geografii politycznej, ale układał nieśmiertelne
pieśni, poematy epickie, będące echem także tego, co zasłyszane. Stąd informacja o
dwóch podzielonych ludach "Etiopskich", jednym na wschodzie, a drugim na zachodzie,
jakoś jednak ze sobą zbratanych, pozwala nam wierzyć w kontakty pomiędzy cywilizacjami
ówczesnego świata. Jest chyba także zapowiedzią niepewności w późniejszych relacjach.
Bo właściwie gdzie ta Etiopia się znajduje? Wielu późniejszych pisarzy greckich zdaje
się sugerować, że to jakaś kraina w Azji czy po prostu na Wschodzie, ale dokładnie
chyba nikt nie wiedział. Pomieszanie pod jedną nazwą "Etiopczyków" wielu różnych ludów
o ciemnym kolorze skóry, zapewne od Indii przez Arabię i Etiopię właściwą aż po tę
najczarniejszą Afrykę, chyba już u Homera miało swoje początki.
Z tego najstarszego
okresu w literaturze greckiej mamy kilka innych świadectw istnienia i tradycji związanych
z Etiopią. U Hezjoda na przykład czytamy, że Memnon, którego Achilles zabił pod Troją,
był królem Etiopów, i że od niego bierze początek perskie miasto Suza. Homer o tym
jednak nie mówił. W szóstym wieku przed Chrystusem Etiopczyków wspomina niejaki Skylaks,
który z polecenia króla Dariusza wyprawił się do Oceanu Indyjskiego, potem mijając
Półwysep Arabski wpłynął na wody Morza Czerwonego i dotarł aż do Suezu. Wkrótce po
nim Hekatajos z Miletu miał spisać podręcznik dla żeglarzy, w którym jako pierwszy
bodajże jasno wskazywał, że Etiopia to kraina położona po zachodniej stronie Morza
Czerwonego, na południe od Egiptu. Od niego także swój początek bierze mit, jakoby
tam żyli skiapodzi, dziwaczni ludzie o jednej tylko nodze i stopie tak wielkiej,
że służy im jako parasol przed słońcem. Z kolei Ksenofanes (VI/V w. przed Chr.) wspomina,
że Etiopczycy czynią wizerunki swoich bogów czarnych tak samo jak oni. A potem przychodzą
czasy Herodota z Halikarnasu, prawdziwego ojca historiografii i opisywania dziejów
już prawie nie mitycznych. Od niego potomni dowiadywali się wiele o świecie, także
o Etiopii, o czym my dowiemy się w następnym odcinku.