Wydawać się może, że nad Bliskim Wschodem i mieszkającymi tam chrześcijanami zbierają
się coraz czarniejsze chmury. Jednak Bóg nigdy nie opuszcza swego ludu. Mówił o tym
do irackich seminarzystów kard. Leonardo Sandri. Prefekt Kongregacji dla Kościołów
Wschodnich odwiedził seminarium duchowne w Erbil.
Hierarcha przywołał przykład
współczesnych męczenników, którzy oddali swe życie za Chrystusa w Iraku. Podkreślił,
że to właśnie „jakość ich świadectwa” buduje chrześcijańską wspólnotę. Przypomniał
ostatnie słowa ks. Ragheeda Ganniego, który został zabity w Mosulu w Niedzielę Palmową
2007 r. „Podczas gdy kule rozbijały szyby naszego kościoła, oddaliśmy Chrystusowi
nasze cierpienia jako znak miłości” – mówił kapłan, wyrażając zarazem pewność, że
„w tym świecie pełnym zła Duch Święty nadal będzie zachęcał ludzi, by pracowali dla
dobra ludzkości”.
Kard. Sandri przypomniał też ofiarę życia chaldejskiego
arcybiskupa Mosulu Faradża Raho, który został porwany, a następnie zamordowany, oraz
dwóch księży, Tha'ira Saada i Boutrosa Wasima, którzy zginęli wraz z kilkudziesięcioma
wiernymi w zamachu na syryjskokatolicką katedrę w Bagdadzie. Zachęcił przygotowujących
się do kapłaństwa seminarzystów, by czerpali z nich przykład tego, jak żyć i służyć
mieszkańcom Bliskiego Wschodu.