2012-12-10 18:07:23

Ex Oriente Lux: O kongresie etiopistycznym w Dire Daua odc. 37


Słuchaj: RealAudioMP3

Obiecałem w poprzednim odcinku, że opowiem o powodach, dla których znów wybrałem się w podróż do Etiopii. Otóż raz na cztery lata mniej więcej odbywa się Międzynarodowa Konferencja Studiów Etiopistycznych. Po raz pierwszy kongres taki miał miejsce w Rzymie w 1959 roku, a jego inicjatorem był profesor Enrico Cerulli. Druga konferencja była w Manchesterze, a już trzecia w Addis Abebie w roku 1966. Wówczas jednym z organizatorów był Stanisław Chojnacki, wielki znawca etiopskiej sztuki sakralnej, o którym wspominałem już kiedyś. Potem były jeszcze spotkania między innymi w Nicei, Chicago, Tel Awiwie, Lund, Moskwie, Hamburgu i Kyoto. Kongresy mają charakter ściśle naukowy, choć bez zbędnego zadęcia. Przyjeżdżają nań z całego świata badacze wszystkiego, co z Etiopią związane: od prehistorii i paleontologii, poprzez nauki historyczne, literackie, zagadnienia społeczne i ekonomiczne, etnografię, sztukę i archeologię, a nawet medycynę i biologię. Obecny kongres, już osiemnasty, współorganizowało Francuskie Centrum Studiów Etiopistycznych w Addis Abebie wraz z Uniwersytetem w Dire Daua, i tam właśnie przeniesiono obrady.

Miasto leży na wschodzie kraju, w połowie drogi ze stolicy Etiopii do portu w Dżibuti. Mówiłem już kiedyś, że powstało przed stu laty wokół stacji kolejowej, która dzisiaj jest już niestety tak samo martwa jak dworzec w Addis Abebie. Od kilku miesięcy żadne pociągi stąd nie odjeżdżają, nie tylko te pasażerskie. Transport kolejowy umarł zatem zupełnie, a wraz z nim umierać zaczęło całe miasto. Kiedyś było stolicą pustyni, dziś zaczyna straszyć pustką, ruiną i ludzką biedą. Port lotniczy i kilka efektownych hoteli nie zmieniają stanu rzeczy, jedynie wyolbrzymiają jeszcze to, czego i tak nie sposób nie zauważyć: setki ludzi, młodych i starych, leżących pod murami, płotami, przy drodze; obdarci, żebrzący, nic nierobiący, często odurzeni przez żucie ziela zwanego czat, które odrealnia, ale też zmniejsza uczucie głodu i pozwala przetrwać do nocy. Smutny to widok, taki bez przyszłości. Bo jedyną realną przyszłością młodych ludzi w Dire Daua, oprócz drobnego handlu i usług transportowych, jest tu uniwersytet i edukacja szeroko pojęta. To jeden z powodów, dla których nasz kongres miał szczególny sens właśnie tu, na środku pustyni. A jego tematem wiodącym był szeroko pojęty rozwój: czego Etiopia dziś doświadcza i bardzo potrzebuje.

Świetnie nas tu przyjęto i bardzo hojnie ugoszczono. Mieliśmy do dyspozycji nie tylko same pomieszczenia dydaktyczne, ale i nowoczesny sprzęt audiowizualny. Zapewniono nam wyżywienie i transport. A wieczorem prezentacje, między innymi z historii etiopskiej muzyki i kinematografii. Na kampusie mieszka ponad 20 tysięcy studentów i wielu z nich było żywo zaciekawionych naszą obecnością, choć tylko nieliczni brali udział w obradach, bo w całości odbywały się one po angielsku. W trakcie czterech dni (31.10-3.11) wysłuchaliśmy ponad 300 referatów, prezentowanych w różnych grupach tematycznych, bo inaczej nie sposób. Mnie ciekawiły zwłaszcza te dotyczące literatury starożytnej i historii, bo sam prezentowałem wyniki badań nad etiopską wiedzą o św. Antonim Pustelniku.

Oczywiście na kongresie nie brakowało Polaków, którzy przyjechali z referatami. Spotkałem zatem panią doktor Magdalenę Krzyżanowską, językoznawcę z Poznania, która obecnie pracuje na Uniwersytecie w Hamburgu i zaraz po zakończeniu naszego kongresu wraz z dwójką innych naukowców poleciała na północ kraju: tam w ramach specjalnego projektu idą od klasztoru do klasztoru, fotografując rękopisy i inwentaryzując etiopskie dziedzictwo kulturowe, by chronić je przed bezpowrotnym zanikaniem. Z Paryża na kongres przyjechała pani doktor Iwona Gajda, archeolożka i specjalistka od inskrypcji, na co dzień kopiąca w południowym Sudanie i w Jemenie, a obecnie przygotowująca misję na pewnym obiecującym stanowisku archeologicznym w południowo-wschodnim Tigraj. W Dire Daua po wielu latach spotkałem doktor Izabelę Orłowską, która jest obecnie wykładowcą na wydziale filologii Uniwersytetu w Addis Abebie. Zaś z wydziału orientalistycznego na Uniwersytecie Warszawskim przyjechał doktor Hanna Rubinkowska, która jest też członkinią komitetu organizacyjnego konferencji międzynarodowych. Jak widać, polski głos w etiopistyce światowej ciągle się liczy, no i bardzo dobrze.

Na zakończenie kongresu dwa istotne akcenty, jeden dotyczący przeszłości, drugi zaś wychylony ku przyszłości. W ostatnich latach we Włoszech niezrozumiałą czcią i szacunkiem ponownie cieszy się faszystowski marszałek Rodolfo Graziani, który w czasie włoskiej okupacji tego kraju w latach 1935-41 wsławił się szczególnym okrucieństwem i zbrodniami przeciwko ludzkości. Dlatego uczestnicy kongresu wystosowali specjalne memorandum do włoskiego rządu, prezydenta kraju i władz regionu Lacjum, w którym protestują przeciwko wzniesieniu w ostatnim czasie pomnika ku czci Grazianiego w jego rodzinnej miejscowości Filettino, i to z publicznych pieniędzy. Memorandum zostało owacyjnie przyjęte przez uczestników kongresu. Teraz czekamy na reakcję strony włoskiej. Z całą pewnością mamy bowiem do czynienia ze skandalem absurdalnej niepamięci o zbrodniach nieulegających przedawnieniu, włącznie z użyciem gazów bojowych wobec ludności cywilnej. Oddawanie czci niewątpliwemu zbrodniarzowi, który za swoje czyny nigdy nie został osądzony, nazywanie go patriotą i wzorem do naśladowania zwyczajnie gorszy i całkiem słusznie oburza. Oj, przydałaby się współczesnym Włochom dobra lekcja historii.

Druga ważna wiadomość na zakończenie naszych obrad w Dire Daua: komitet organizacyjny podjął decyzję, że kolejny, 19. Międzynarodowy Kongres Studiów Etiopistycznych w 2015 roku, odbędzie się ... w Warszawie. To duże wyróżnienie, bo doceniono chlubną tradycję studiów orientalistycznych w Polsce. Ale też i wyzwanie, bo zorganizowanie tak dużego kongresu wymaga wielkiego wysiłku i ogromu pracy. Jest też szansą niezwykłą dla uniwersytetu, by odnowić i wzmocnić studia etiopistyczne. A przyjazd setek wybitnych uczonych z całego świata będzie też świetną okazją dla promocji Warszawy, no i dla całej Polski. Zatem: za trzy lata światowy kongres etiopistyczny w Warszawie!

ks. Rafał Zarzeczny SJ







All the contents on this site are copyrighted ©.