Alfred Hitchcock żył i umarł jako katolik. O ostatnich tygodniach życia amerykańskiego
reżysera pisze na łamach dziennika Wall Street Journal ks. Mark Henninger, amerykański
jezuita. Był on stałym bywalcem w domu państwa Hitchcocków. Przychodził do nich w
każdą sobotę wieczór, by w obecności sędziwego już filmowca odprawiać dla niego niedzielne
Eucharystie. Potwierdza on również, że Hitchcock korzystał z sakramentu pojednania.
Spowiadał się u innego amerykańskiego jezuity, ks. Toma Sullivana.
Do napisania
o religijnym życiu Hitchcocka skłoniły ks. Henningera niedawne biografie reżysera.
Zdaniem ich autorów Hitchcock ostentacyjnie zerwał z katolicyzmem pod koniec swego
życia. Ks. Henninger nie przeczy, że reżyser mógł sprawiać takie wrażenie. W jego
przekonaniu był to jednak ostatni blef Hitchcocka. Ludzie znowu dali się nabrać –
pisze amerykański jezuita.