Co najmniej dziesięciu zabitych chrześcijan i trzy podpalone kościoły – to wciąż
prowizoryczny bilans kolejnej krwawej niedzieli w Nigerii. Do zajść doszło w dwóch
miasteczkach na północy kraju. Rano niezidentyfikowani sprawcy podłożyli ogień w kościołach
i zaatakowali posterunek policji, zabijając dwóch stróżów prawa. Wieczorem napadli
na chrześcijańską wioskę. Świadkowie potwierdzają, że za atakami stoją członkowie
fundamentalistycznego ugrupowania islamskiego Boko Haram.
„Oprawcy doskonale
wiedzieli gdzie mieszkają chrześcijanie. Do wioski dotarli po zmroku i od razu weszli
do ich domów. Kiedy ktoś próbował uciec, z zimną krwią podrzynali gardła maczetami”
– w tych dramatycznych słowach napad na wioskę Chibok opisuje jeden z mieszkańców.
Jak dodaje, napastnicy mordowali z okrzykiem na ustach: „Bóg jest wielki”, po czym
puścili z ogniem domy chrześcijan. Policja wciąż nie podała ostatecznego bilansu ofiar.
Członkowie islamskich bojówek Boko Haram od lat walczą o utworzenie na północy
Nigerii muzułmańskiego państwa, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. Mordują nie
tylko chrześcijan, ale także przedstawicieli umiarkowanego islamu, którzy nie popierają
ich planów. Szacuje się, że tylko w tym roku z ich rąk zginęło ponad 600 osób.
Dziś
rano zaatakowali oni meczet i targowisko w mieście Kano. Świadkowie mówią o „potężnych
eksplozjach”. Jednocześnie nigeryjskie siły rządowe poinformowały o zabiciu jednego
z przywódców Boko Haram. Abdulkareem Ibrahim znajdował się na liście 17 najbardziej
niebezpiecznych terrorystów powiązanych z Al Kaidą. Skonfiskowano też znaczne zapasy
materiałów wybuchowych.