2012-11-10 11:28:14

Okruchy Ewangelii: XXXII Niedziela Zwykła


Wrzuciła wszystko, co miała

Słuchaj: RealAudioMP3

Tydzień temu w Ewangelii Pan Jezus przypomniał nam, że Bóg chce abyśmy Go kochali całym sercem, całą duszą i całym umysłem (por. Mk 12,30). O tym, że Bóg nie zadawala się nigdy „ułamkiem” naszej miłości i pragnie od nas wszystkiego, mówi nam także dzisiejsza Ewangelia, w której Jezus usiadłszy naprzeciw świątynnej skarbony przypatrywał się, jak tłum wrzucał do niej pieniądze, i jak wielu bogatych wrzucało wiele (por. Mk 12,41).

Słudzy świątyni wiedzieli jak zbierać pieniądze. To było dobrze zorganizowane: na dziedzińcu świątynnym stało trzynaście dużych skarbon – każda z przeznaczeniem na inny cel. Urzędnik świątyni przeliczał otrzymane pieniądze i głośno wypowiadał ich sumę. Mogło to wyglądać, mniej więcej, tak: – Pan Józef z Betanii, dwa srebrne denary na biednych! Aaa – reagował tłum. – Faryzeusz Nikodem, dziesięć denarów na świątynię! – Ooo! dziwili się przysłuchujący. Ot, taki religijny hazard, kto da więcej...

Przyszła jednak pewna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz (por. Mk 12,42). Nie wiemy dokładnie jaka była reakcja tłumu, może drwiący uśmiech, jakiś niestosowny komentarz, dość powiedzieć, że Pan Jezus zareagował natychmiast, biorąc ją w obronę: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej! Tamci bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś wrzuciła wszystko, co miała (por. Mk 12, 43-44).

Mogłoby się wydawać, że dzisiejsza Ewangelia jest o pieniądzach, ale tak naprawdę jest o naszym sercu, czy potrafi dawać tylko z tego, co mu zbywa, czy także ze swego niedostatku (por. Mk 12,44), tzn. czy potrafi uczynić coś nawet wtedy, gdy nie ma na to ochoty, czasu, cierpliwości...

„Naszego synka, proszę księdza, wychowywaliśmy w „duchu pokojowym”, tzn. żadnych militarnych zabawek, wojennych gier komputerowych, oglądania przemocy w telewizji, itd. Kiedy jednak Jasiek zaczął chodzić do szkoły, gdzie zetknął się z łobuzami i raz czy drugi wrócił do domu zapłakany, zastanawialiśmy się czy aby dobrze przygotowaliśmy go na zderzenie z tzw. brutalną rzeczywistością. Aby nabrał krzepy i wiary w swoje siły, proponowaliśmy mu uprawianie jakiegoś sportu, ale nie zdradzał w tym kierunku zainteresowania. Aż któregoś dnia powiedział nam, że chciałby trenować judo. – Jasiek, od kiedy podoba ci się judo? – zapytaliśmy. – W ogóle mi się nie podoba – odpowiedział – ale te łobuzy w klasie, biją też dziewczyny...

„Chrześcijanin, powtarzał nam nasz katecheta, to jest ktoś, komu się chce, nawet wtedy, gdy mu się w ogóle nie chce”, to jest ktoś, kto trenuje judo, tylko dlatego aby dziewczyny w klasie były bezpieczne.

A swoją drogą: czy prawdziwego chrześcijaństwa muszą nas uczyć wdowy i dzieci?

Tamci wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie» (por. Mk 12,44). Słusznie ktoś zauważył, że „jeśli dzisiaj w Europie umiera chrześcijaństwo i zamyka się kościoły, to głównie dlatego, że stanowczo za mało wśród wierzących takich ewangelicznych wdów, oddających Bogu wszystko, i stanowczo za dużo katolików wyznających zasadę „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, katolików, którzy nie znają nawet godziny niedzielnej Mszy świętej, uczniów Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, wyznających równocześnie aborcję, eutanazję, homoseksualizm i wiele, wiele innych "postępowych" ogarków, które zazwyczaj oświetlają drogę do piekła” (Ks. Andrzej Turek).

A my sami, gdy popatrzymy na naszą wiarę? Czy nas również nie zawstydza dzisiaj ten jeden grosz wdowy?
_______

Panie Boże, Ty zawarłeś wszystkie nakazy świętego Prawa w przykazaniu miłości Ciebie i bliźniego, przemień nasze życie, aby stało się „wiecznym darem dla Ciebie”. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

ks. Arkadiusz Nocoń








All the contents on this site are copyrighted ©.