W Berlinie odsłonięto pomnik upamiętniający pół miliona ofiar nazizmu wśród Sinti
i Romów. W uroczystościach wzięło udział około stu osób ocalałych z zagłady oraz m.in.
prezydent i kanclerz Niemiec, przewodniczący Centralnej Rady Romów i Sinti w Niemczech
Romani Rose, a także przedstawiciel Kościoła katolickiego bp Franz Vorrath.
Wysłannik
niemieckiego episkopatu powiedział, że „zbrodnia dokonana na narodowości Sinti i Romów
długo nie była zauważana przez niemieckie społeczeństwo a także niestety przez Kościół
katolicki. Teraz pomnik postawiony tuż obok niemieckiego parlamentu i pomnika pomordowanych
Żydów będzie wyrazem uznania naszego narodu wobec grupy ofiar, która po wojnie długo
musiała walczyć o powszechną pamięć, a także opowiedzeniem się przeciwko wciąż istniejącej
nieufności i ukrytej dyskryminacji”.
Zbrodnię ludobójstwa popełnioną ze względów
rasowych na narodowości Sinti i Romów uznał dopiero w 1982 r. ówczesny kanclerz RFN
Helmut Schmidt, a decyzję o postawieniu pomnika niemiecki rząd podjął dziesięć lat
później. Szybkiej realizacji planów przeszkodził wieloletni spór o możliwość porównania
zbrodni na Sinti i Romach do Holokaustu. Do takiego porównania nie chciał dopuścić
niemiecki rząd.
Przewodniczący Centralnej Rady Romów i Sinti w Niemczech Romani
Rose zaznaczył, że nigdy nie chciał monumentalnego pomnika, ale miejsca pamięci, w
którym każdy może zasięgnąć informacji o zapomnianej zagładzie. Pośrodku okrągłego,
ciemnego zbiornika znajduje się wyłaniający się z wody kamień, który każdego dnia
ma być przyozdobiony świeżą różą, symbolizującą życie. Na tablicy wyryto wiersz „Auschwitz”
Santino Spinellego oraz ważne daty i cytaty związane z ludobójstwem Sinti i Romów
oraz uznaniem tej zbrodni przez władze współczesnych Niemiec.