2012-10-02 10:17:19

Na fali soborowego przełomu: śp. kard. Carlo Maria Martini człowiek dialogu


Miesiąc temu, 31 sierpnia, zmarł kard. Carlo Maria Martini. Przed pogrzebem byłego metropolity Mediolanu wyznawcy judaizmu zebrali się pod pałacem arcybiskupim, w którym ponad 20 lat mieszkał, by wspominać zmarłego, odmawiając po hebrajsku psalmy. Blisko godzinne modlitwy prowadziło czterech mediolańskich rabinów. Mimo ulewnego deszczu zebrało się około dwustu osób, obok Żydów także duchowni chrześcijańscy, i to nie tylko katoliccy, a nawet przedstawiciele muzułmanów. Wspólnota żydowska Mediolanu zaproponowała też władzom miejskim, by imię kard. Martiniego nadać jednemu z tamtejszych parków publicznych (Giardini della Guastalla), położonemu między synagogą, kościołem waldensów i uniwersytetem państwowym, co dobrze wyrażałoby trojaki dialog przezeń prowadzony: katolicko-żydowski, ekumeniczny z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i wreszcie ten, który podejmował z myślicielami świata laickiego.

Śmierć kard. Martiniego wywołała echa w środowiskach żydowskich także daleko poza Mediolanem. Z Nowego Jorku stojący na czele Światowego Kongresu Żydowskiego Ronald Lauder przypomniał rolę, jaką zmarły odgrywał w dążeniach do poprawy relacji żydowsko-katolickich, i jego otwartość umysłu. Podobne głosy można było też usłyszeć z Izraela, gdzie kard. Martini był dobrze znany. A oto przesłanie, jakie wystosował 97-letni emerytowany rabin Rzymu Elio Toaff, który ćwierć wieku temu gościł w swej synagodze Jana Pawła II.

„Ze śmiercią kard. Carlo Marii Martiniego filozofia dialogu między chrześcijaństwem a judaizmem traci jednego ze swych najbardziej szczerych i błyskotliwych inicjatorów i krzewicieli. Jego droga poznawania Boga nie dopuszczała bowiem zakazów ani wykluczania, nie przywoływała anachronicznych krucjat ani nie oddalała wątpiących. Głębokie, nieustanne studiowanie Biblii, połączone z medytacją, było dla niego podstawowe i stanowiło wprowadzenie do dialogu z tymi, którzy nie są chrześcijanami, ale zdecydowali się żyć zgodnie z nauczaniem tychże świętych tekstów. W jego oczach jako wierzącego i uczonego, który wybierał zawsze życie proste i bez ostentacji, duch prawdziwego, autentycznego braterstwa miał stać u podstaw relacji między chrześcijaństwem a judaizmem. Martini był szczególnie przekonany, że dialog wymaga stałej, odważnej odnowy, bez niebezpiecznych i niepożądanych kroków wstecz. Jego świetlana postać będzie zawsze obecna wśród sprawiedliwych, którzy pozostawili niezatarty ślad i szczytne świadectwo wiary w naszym społeczeństwie”.

To stałe otwarcie na spotkanie i dialog, płynące z miłości do Pisma Świętego, podkreślił też Papież w przesłaniu, które odczytano 3 września na pogrzebie kardynała w mediolańskiej katedrze. Przypomnijmy, kim on był i jaki wkład wniósł w dialog chrześcijańsko-żydowski. Carlo Maria Martini urodził się 85 lat temu w Turynie. Wcześnie zaczął czytać Pismo Święte, choć jego wydania nie były wtedy tak dostępne jak teraz. Mając 17 lat wstąpił do jezuitów. Po święceniach kapłańskich uzyskał w Rzymie doktorat z teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, a potem z nauk biblijnych na Biblicum, gdzie został profesorem, a w 1969 r. rektorem. Miał wtedy 42 lata i był już znany w świecie naukowym. Rok wcześniej ukazało się międzynarodowe wydanie krytyczne greckiego tekstu Nowego Testamentu, później wielokrotnie wznawiane. W opracowującym je ekumenicznym zespole najwybitniejszych znawców krytyki tekstu ks. Martini znalazł się jako jedyny katolik.

Uprawianie tej dyscypliny wymaga dobrej znajomości języków starożytnych i łączy się z ogromnym szacunkiem dla tekstu natchnionego. Chodzi o ustalenie jego najprawdopodobniejszego pierwotnego brzmienia, badając liczne rękopisy, różniące się nieraz w drobnych szczegółach. Taką krytykę prowadzi się przy wydawaniu każdego dawnego tekstu. Ponieważ jednak w całej historii ludzkości żadne inne dzieło nie było przepisywane nigdy tyle razy, co księgi Biblii, krytyka tekstu biblijnego to zadanie szczególnie trudne. A ks. Martini miał do niego wszechstronne przygotowanie, poczynając od filologicznego. Był już chyba ostatnim profesorem Biblicum wykładającym po łacinie, co uzasadnione było tym, że w wydaniach krytycznych używa się jej w przypisach. Jako rektor Papieskiego Instytutu Biblijnego przemawiał też w tym języku na inauguracjach roku akademickiego, swobodnie improwizując. Mówię o tym jako świadek, bo byłem wtedy studentem Biblicum.

Już w tamtych latach przyszły kardynał obok współpracy z innymi chrześcijanami, takiej jak udział we wspólnym wydaniu Nowego Testamentu, troszczył się też o dialog z wyznawcami judaizmu. Zawarł umowę z Uniwersytetem Hebrajskim w Jerozolimie, dzięki której od 1975 r. studenci Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie jeden semestr swoich studiów, obejmujący język hebrajski, historię, geografię i archeologię, mogą zaliczać na tej prestiżowej izraelskiej uczelni. Skorzystało już z tego ponad tysiąc przyszłych wykładowców Pisma Świętego w seminariach duchownych i na katolickich wydziałach teologicznych. Kiedy w lipcu 1978 r. Paweł VI mianował ks. Martiniego rektorem Uniwersytetu Gregoriańskiego, również tam zatroszczył się on o dialog chrześcijańsko-żydowski, zakładając w następnym roku Ośrodek Studiów Judaistycznych. Nadał mu imię kard. Bei, wielkiego prekursora dialogu, też niegdyś rektora Biblicum. Ośrodek rozwija szerokie kontakty z uczelniami żydowskimi, łącznie z wymianą wykładowców.

Pod koniec 1979 r. Jan Paweł II, który poznał ks. Martiniego już siedem lat wcześniej na kongresie biblijnym w Krakowie, mianował go metropolitą Mediolanu, a trzy lata później kardynałem. Przez ponad 20 lat rządów największą włoską diecezją arcybiskup-biblista podejmował bardzo liczne inicjatywy dialogu, oczywiście nie tylko z wyznawcami judaizmu. A kiedy, ukończywszy 75. rok życia, złożył w 2002 r. rezygnację z posługi biskupiej, zamieszkał na kilka lat w Jerozolimie. Studiował Biblię, pozostawał w kontakcie z pielgrzymami do Ziemi Świętej i jej mieszkańcami, wyznawcami różnych religii. Był uczestnikiem i rzecznikiem dialogu. Tak o tym opowiadał w 2005 r.:

„Jestem w Jerozolimie świadkiem licznych inicjatyw dialogu między Żydami, chrześcijanami i muzułmanami. Wiele jest gestów dobrej woli, okazywania sobie nawzajem zainteresowania, chociaż niestety nie docierają one do opinii publicznej, a zatem nie docenia się ich należycie na płaszczyźnie politycznej. Jednak istnieją przesłanki do rzeczywistego dialogu, który z pewnością przyniesie pozytywne rezultaty. Mamy na to ogromną nadzieję!”.

Swoje refleksje o dialogu z judaizmem, oparte na doświadczeniach całego życia, kard. Martini przedstawił w 2004 r. na spotkaniu zorganizowanym przez Ośrodek Studiów Judaistycznych, który sam założył na Uniwersytecie Gregoriańskim jeszcze jako jego rektor. Mówił, że aby osiągnąć postępy na tej drodze, chrześcijanie muszą znać nie tylko Nowy Testament, ale całą Biblię, i dostrzegać ciągłość między obu Testamentami. Winni też rozumieć judaizm czasów pobiblijnych z jego historią i kulturą. Dalej trzeba chrześcijańsko-żydowskiej współpracy w konkretnych inicjatywach charytatywnych czy na rzecz pokoju i sprawiedliwości. Jest ona możliwa, gdyż jednych i drugich łączy ta sama w znacznej mierze etyka. Taka współpraca rodzi wzajemne zaufanie, prowadząc do dialogu międzyreligijnego, międzykulturowego i nawet politycznego. Tu kard. Martini nawiązał do konfliktu izraelsko-palestyńskiego, podkreślając konieczność podejmowania wysiłków, by ustała wszelka przemoc i ludzie zaczęli się nawzajem rozumieć. Wyznał przy tym:

„Dlatego zdecydowałem się zamieszkać w Jerozolimie i moim głównym priorytetem stała się modlitwa za ludy Bliskiego Wschodu, zwłaszcza Żydów i Palestyńczyków, by odkryły drogi wzajemnego zaufania i dialogu. Kiedy mówią mi, że ta modlitwa nie jest wysłuchana, bo pokoju jeszcze nie widać, nie zgadzam się. W Jerozolimie jest wiele inicjatyw dialogu i spotkania. Nie jest to tylko miasto konfliktu, o czym mówią media, ale też miasto miłości i modlitwy. Wielkie wrażenie zrobiło tu na mnie spotkanie ze stowarzyszeniem rodzin palestyńskich i żydowskich, z których każda straciła kogoś bliskiego na wojnie czy wskutek terroryzmu. Spotykają się one regularnie, by zrozumieć się nawzajem i proponować inicjatywy dialogu, pojednania, pokoju. Początek spotkaniom miała dać kobieta, której 16-letnią córkę, uczestniczkę pokojowych manifestacji, zabił terrorysta. Matka doznała szoku, ale czuła, że nie może zamknąć się w swym bólu, rozpaczy i pragnieniu zemsty. Zaczęła szukać kontaktu z żydowskimi i arabskimi rodzinami, które doznały takich samych tragedii. Powstały grupy, które się spotykają. Dają wiarygodne świadectwo, znosząc z godnością własne cierpienie, by przezwyciężać konflikt. Dzięki tej grupie wielu Żydów i Arabów zaczęło ze sobą rozmawiać. Przytaczam ten przykład, by podkreślić, że inicjatywy podejmowane celem obalenia barier nienawiści nie ustają i są w stanie osiągnąć wspaniałe rezultaty”.

Przed ośmiu laty na Uniwersytecie Gregoriańskim kard. Martini wskazał też kolejne etapy drogi pojednania chrześcijańsko-żydowskiego. Są nimi: modlitwa czerpiąca z duchowości judaizmu, nawrócenie serca, dialog na płaszczyźnie intelektualnej, otwarcie się także na wyznawców innych religii, zwłaszcza islamu, inicjatywy na szczeblu akademickim i szkolnym, wreszcie współpraca społeczna, polityczna i kulturalna. Zdaniem kardynała pozwoliłoby to Kościołowi i wspólnocie żydowskiej osiągnąć takie cele, jak wspólne dawanie światu świadectwa o miłości Boga do wszystkich ludzi i o Jego świętości czy obrona ludzkiego życia i służba wszystkim potrzebującym.

Były arcybiskup Mediolanu był w Ziemi Świętej osobą cenioną przez wielu. Doktoraty honoris causa przyznały mu zarówno arabski uniwersytet katolicki w Betlejem (2005), jak i jerozolimski Uniwersytet Hebrajski (2006). Dręcząca go od dawna choroba Parkinsona utrudniała jednak coraz bardziej udział w dialogu, któremu tak bardzo pragnął służyć, i zmusiła go do powrotu do mediolańskiej diecezji. Tam przed miesiącem kard. Martini zmarł.

Aleksander Kowalski, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.