Kościół w świecie arabskim to nie monolit, różnimy się w wielu kwestiach – wywiad
z wikariuszem apostolskim na Półwyspie Arabskim
Przed tygodniem Benedykt XVI zakończył swą wizytę w Libanie. Chrześcijanom na Bliskim
Wschodzie zostawił posynodalną adhortację, w której analizuje ich problemy i wytyczna
drogę na przyszłość. Zastosowaniem tego dokumentu w życiu poszczególnych Kościołów
lokalnych zajmują się tamtejsi biskupi. W ubiegłym tygodniu obradowali na ten temat
w Jordanii łacińscy biskupi krajów arabskich, w tym bp Paul Hinder, wikariusz apostolski
w Arabii, którego zapytaliśmy o wnioski z tego spotkania.
Bp P. Hinder:
Trzeba sobie zdać sprawę, że nasza konferencja episkopatu jest dość szczególna. Są
biskupi z Mogadiszu, Bagdadu, Libanu, Ziemi Świętej, Cypru..., a zatem z krajów bardzo
różnych. Połowa biskupów z naszego episkopatu uczestniczyła w podróży Benedykta XVI.
Zdajemy sobie sprawę, że Papieża przyjęto naprawdę w sposób nadzwyczajny. Radość,
zwłaszcza chrześcijan była ewidentna. Spotkanie z młodzieżą czy Msza na zakończenie
podróży to były prawdziwe święta. Trzeba jednak przyznać, że sam Liban, ze względu
na jego złożoną sytuację, zdominował tę podróż. Chrześcijanie, zwłaszcza łacińscy
z Bliskiego Wschodu, znaleźli się trochę na marginesie tej wizyty. Ale jak powiedziałem,
wynika to ze złożoności sytuacji w samym Libanie.
RW: W Libanie
Papież podpisał adhortacje posynodalną o Bliskim Wschodzie. Co w tym dokumencie z
punktu widzenia krajów arabskich jest najważniejsze?
Bp P. Hinder:
To zależy od regionu czy kraju. Dla mnie, biskupa w krajach Zatoki Perskiej, najważniejsze
są fragmenty mówiące o migrantach, o ich duszpasterstwie. W krajach takich jak Liban
czy Syria istotną kwestią jest, że tak powiem, ekumenizm wewnątrzkatolicki. Różne
obrządki muszą ze sobą lepiej współpracować, aby poradzić sobie z głównymi zadaniami
duszpasterstwa, takimi jak praca wśród młodzieży, przekaz wiary, ekumenizm czy promocja
pokoju. Ale adhortacja to dokument, nad którym musimy się jeszcze zastanowić. Jesteśmy
po pierwszej, dość pobieżnej lekturze. Papież mówi tam o kwestiach, które są ważne
dla nas wszystkich, jednakże nasze kraje różnią się na tyle, że każdy biskup będzie
musiał odczytać ten dokument osobiście i zastosować go do realiów swego regionu.
RW:
W ostatnich dniach byliśmy świadkami gwałtownych protestów przeciwko antyislamskiemu
filmowi i karykaturom Mahometa we francuskim tygodniku. W jaki sposób biskupi
i chrześcijanie krajów arabskich reagują na tę sprawę?
Bp P.
Hinder: My jako biskupi rozmawialiśmy o tym na naszym zgromadzeniu. W oświadczeniu
końcowym potępiamy ten film, który głęboko rani muzułmanów. Wystosowano też apel do
ONZ i wszystkich krajów, aby wypracowano regulacje prawne, które uniemożliwią obrażanie
religii pod pretekstem wolności słowa. Muszę jednak powiedzieć, że w tej kwestii nie
było całkowitej jednomyślności. Poszczególni biskupi różnie postrzegają ten problem.
Niektórzy podkreślali, że trzeba przede wszystkim pracować nad edukacją, nad kształtowaniem
kultury wzajemnego szacunku. Prawo nie zawsze jest najlepszym środkiem. Ważniejsze
jest wychowanie w szkołach, meczetach czy kościołach. Trzeba przypomnieć wszystkim,
że religia jest nie po to, by między sobą walczyć, by uciekać się do przemocy. Dziś
mówi się przede wszystkim o fundamentalizmie muzułmańskim, ale istnieje też fundamentalizm
w judaizmie i chrześcijaństwie. Główna odpowiedzialność za tę sytuację spoczywa na
nas, zwierzchnikach religijnych. Nasze przesłanie musi być jasne, musimy powstrzymać
fundamentalistów. Trzeba też postawić pytanie: co robią dziś liderzy muzułmańscy w
obliczu eksplozji przemocy, która na pewno nie ma nic wspólnego z wiarą większości
muzułmanów. Ja osobiście czytałem kilka deklaracji przedstawicieli świata islamskiego,
zaniepokojonych eskalacją przemocy, która prawdopodobnie jest inspirowana przez niektóre
problematyczne nurty świata muzułmańskiego.